Prezeczytaj zanim zaczniesz pisać:

czwartek, 19 maja 2016

Mari - Ostatni dzień

 - Nie wiem, co też ten mój kochany braciszek myśli. Najpierw nie odzywa się przez kilka miesięcy, a teraz przysyła list z informacją o tym, że nie chce abym rozpoczęła naukę w Akademii - mówiłam trochę do siebie, a trochę do otaczających mnie roślin.
Gdy rano obudziłam się, na szafce przy łóżku czekała na mnie wiadomość od brata. Napisał w niej, że postara się w najbliższym czasie przyjechać do Gaju nas odwiedzić, ale zakazał mi rozpoczęcia nauki w Akademii. Nie rozumiem go. Wiele lat temu właśnie dlatego wyjechał z Zielonych Królestw. Rodzice chcieli go wysłać tu, aby mógł rozwijać swoje zdolności, ale nie chciał się uczyć. A teraz chce mi zabronić możliwości poznania własnych możliwości. Ciągle myślałam o tym wszystkim, idąc na moją ulubioną polanę i zrywając po drodze kwiaty, z których planowałam zrobić wianek. Im dłużej myślałam o dziwnym liście tym bardziej psuł mi się humor. Jutro miałam po raz pierwszy przekroczyć mur tej słynnej Akademii, a tym czasem ogarniały mnie coraz większe wątpliwości.
- Co jeśli tam nie będę pasować? Albo nie będę w stanie nauczyć się kontroli nad własnymi zdolnościami? - zaczęłam zadawać sobie głośno pytania, które mnie dręczyły.
"Dosyć. Uspokój się. Dasz radę" - zaczęłam karcić się w duchu za to, że pozwoliłam sobie na jakiekolwiek wątpliwości. Nim się obejrzałam doszłam na polanę, a w ręce trzymałam sporych rozmiarów bukiet kwiatów. Uśmiechając się do siebie, usiadłam pod jednym z dużych kamieni i opierając się o niego plecami, zabrałam się do splatania wianka. Słońce przyjemnie ogrzewało moją bladą skórę, a wiatr delikatnie ją muskał. Już po chwili całkowicie zapomniałam o porannym liście i wątpliwościach jakie mnie przez chwilę ogarnęły. Mój humor od razu się poprawił i zamiast być ponurą, znowu byłam szczęśliwa. Pochłonięta tworzeniem nowej wiązanki kwiatowej, którą zamierzałam ozdobić swoje włosy, zaczęłam nucić melodię chodzącą mi po głowie. Kiedy prawie skończyłam robić wianek, usłyszałam szelest liści i głuchy dźwięk łamania gałęzi. Momentalnie zamilkłam i bez jakiegokolwiek ruchu wpatrywałam się w krzaki, z których te odgłosy nadbiegały. Ogarnął mnie strach spowodowany faktem, że przy tej polanie nie kręcił się nikt oprócz zwierząt, a niestety te dźwięki nie były wywołane przez żadne zwierzę. W momencie, w którym wstałam z ziemi, ktoś zaczął wychodzić zza krzaków...
<Ktoś>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz