Odkiwnęłam twierdząco, przełykając duży kęs marchewki. Dopiero mając
jedzenie tuż przed nosem poczułam, jak bardzo byłam głodna. Co ja jadłam
w ciągu całego dnia? Rano coś przekąsiłam… I to by było na tyle.
- Myślę, że rano dopiero zdecyduję, co będę robić jutro – ziewnęłam potężnie i wstałam, aby odnieść miskę do zlewu. Wracając, wzięłam na rączki małego liprona, który jako jedyny w tym pomieszczeniu był pełen energii i kręcił się po podłodze, popiskując cicho. Tarix siedział na kanapie z głową przechyloną lekko na bok, przyglądając się małemu zwierzaczkowi ze zmęczonym półuśmiechem.
- Może nadamy mu jakieś imię? – zagadał nagle.
Przystanęłam i głaszcząc liprona po główce, zaczęłam się zastanawiać. Rzeczywiście, przydałoby się mu nadać imię. Jak można nazwać małą, włochatą kulkę?
- Hmm… - mruknęłam pod nosem – Przydałoby się wymyślić coś równie słodkiego, co sam lipron…
Nie wpadając na żaden pomysł, który byłby choć wart zastanowienia i widząc, że elf już praktycznie przysypia na siedząco, ruszyłam do toalety, aby się wykąpać. Liprona usadowiłam na komodzie w łazience, a sama posiedziałam trochę pod bieżącą wodą, relaksując się nieco. Po prysznicu szybko przebrałam się w przydużą koszulę od Tarixa (nie pomyślałam o kupnie żadnej piżamy, będę musiała jutro o tym pogadać z Samanthą) i od razu podreptałam do sypialni. Elf spał, więc nie chciałam go już budzić. Z przymkniętymi oczami, regularnie oddychając, wydawał się taki spokojny. Uśmiechnęłam się. Cieszył mnie widok Tarixa, który zdawał się niczym nie martwić. Jeszcze chwilę mu się poprzyglądałam w ciszy, jednak lipron, który popiskiwał coraz to głośniej, uniemożliwił mi dłuższe stanie w salonie. Poczłapałam do sypialni i rzuciłam się na łóżko. Na szczęście, zwierzak zdążył uskoczyć na bok i czmychnął od razu do swojego legowiska. Leżąc, zaczęłam wspominać cały przebieg dnia. Szczególnie zapadł mi w pamięć krzyk Yennefer. Czy ten elf naprawdę jest nieprzyjemny? W sumie, nigdy go nawet nie widziałam. Coraz to bardziej oddalając się w krainę snów, postanowiłam, że jutro spróbuję się nieco o nim dowiedzieć.
Promienie wpadały do pokoju, odbijając się od różnych metalowy przedmiotów w pomieszczeniu. Obudziłam się i nie czekając ani chwili dłużej, zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Tego dnia miałam zamiar przyjść na zajęcia punktualnie, aby profesor przestała już na mnie patrzyć karcącym wzrokiem. Wzięłam szybki prysznic, nałożyłam na siebie sukienkę i, nim wyszłam z domu, wrzuciłam do miseczki liprona parę owoców. Zwierzaczek, jeszcze na wpół śpiąc, zaczął niuchać z zamkniętymi ślepkami, wyczuwając nieopodal niego jedzonko.
- Bądź grzeczny i pozwól Tarixowi nieco pospać – wyszeptałam do niego, dorzucając jeszcze po dwa żółte owoce – Zasłużył sobie po wczorajszym dniu.
Przed wyjściem z mieszkania, zdążyłam jeszcze przygotować parę kanapek, które zostawiłam na stole dla elfa. Gdybym to ja musiała codziennie znosić zajęcia z szermierki, po których moje ciało byłoby poharatane od stóp po głowę, nie wytrzymałabym tutaj zbyt długo. Na dworze było ciepło i przyjemnie. Z rana słońce nie zabijało swoimi promieniami wszelkiego stworzenia, a nawet dodawało chęci do pracy. Dopiero po południu zacznie się upał, który trzeba będzie jakoś przetrzymać. Idąc uliczkami, przyglądałam się z fascynacją różnym osobom, które także nie miały przywileju spania do późna. Większość z nich była uczniami Akademii, wlokącymi się nieśpiesznie w stronę budynku, w którym odbywają się wszystkie zajęcia. Od niskich, potężnie zbudowanych krasnoludów po duchy, unoszące się nieco ponad ziemią. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo wiele nas różni od siebie. Jak to możliwe, że tak rzadko zdarzają się tutaj groźniejsze przypadki sprzeczek i kłótni? Zastanawiając się tak, nagle wpadłam na kogoś, przyczajonego za rogiem. Zaskoczona, spojrzałam na ruda czuprynę.
- Yen?
- Ciii! – uciszyła mnie syrena, odzywając się głośniej, niż ja przed chwilą – Bo nas zauważy.
Spojrzałam w kierunku, w którym spoglądała dziewczyna i ujrzałam tam wysokiego, czarnowłosego elfa o bladej cerze. Szedł powoli i dostojnie, także kierując się w stronę Akademii. Nie widziałam jego twarzy, jednak byłam pewna, że myślami musi być gdzieś daleko stąd.
- Chcę się dowiedzieć, na jakie lekcje chodzi – odszepnęła mi Yen, próbując stąpać jak najciszej potrafiła, co wyglądało nieco komicznie.
- Może po prostu go zapytamy?- odparłam, nie rozumiejąc zachowania syreny. Przecież powinien nam powiedzieć, nie sądzę, aby krył to w sekrecie.
- No co ty! – znów krzyknęła, lecz szybko się opanowała, rozglądając się nerwowo dookoła i zaciskając łapkę na swojej torbie, w której zapewne trzymała przygotowaną już biżuterię – Nie mogę tego zrobić…
- Dlaczego?
- No… Tak się nie robi – zmieszana, znów spojrzała rozmarzonym wzrokiem w stronę oddalającego się Ithiliena – A jeśli mnie wyśmieje? Przecież, po co mi potrzebna informacja o jego zajęciach?
Westchnęłam. Miałam dzisiaj być wcześniej na zajęciach, ale chyba nici z tego.
- No to chodźmy za nim, bo za chwilę zniknie nam z oczu.
Yen uśmiechnęła się szeroko z wdzięcznością, kiwnęła głową i razem ruszyłyśmy za chłopakiem, który nie był świadomy tego, że śledzą go dwie istotki.
< Tarix? Lepiej budź się szybko, bo wiele przegapisz XD >
- Myślę, że rano dopiero zdecyduję, co będę robić jutro – ziewnęłam potężnie i wstałam, aby odnieść miskę do zlewu. Wracając, wzięłam na rączki małego liprona, który jako jedyny w tym pomieszczeniu był pełen energii i kręcił się po podłodze, popiskując cicho. Tarix siedział na kanapie z głową przechyloną lekko na bok, przyglądając się małemu zwierzaczkowi ze zmęczonym półuśmiechem.
- Może nadamy mu jakieś imię? – zagadał nagle.
Przystanęłam i głaszcząc liprona po główce, zaczęłam się zastanawiać. Rzeczywiście, przydałoby się mu nadać imię. Jak można nazwać małą, włochatą kulkę?
- Hmm… - mruknęłam pod nosem – Przydałoby się wymyślić coś równie słodkiego, co sam lipron…
Nie wpadając na żaden pomysł, który byłby choć wart zastanowienia i widząc, że elf już praktycznie przysypia na siedząco, ruszyłam do toalety, aby się wykąpać. Liprona usadowiłam na komodzie w łazience, a sama posiedziałam trochę pod bieżącą wodą, relaksując się nieco. Po prysznicu szybko przebrałam się w przydużą koszulę od Tarixa (nie pomyślałam o kupnie żadnej piżamy, będę musiała jutro o tym pogadać z Samanthą) i od razu podreptałam do sypialni. Elf spał, więc nie chciałam go już budzić. Z przymkniętymi oczami, regularnie oddychając, wydawał się taki spokojny. Uśmiechnęłam się. Cieszył mnie widok Tarixa, który zdawał się niczym nie martwić. Jeszcze chwilę mu się poprzyglądałam w ciszy, jednak lipron, który popiskiwał coraz to głośniej, uniemożliwił mi dłuższe stanie w salonie. Poczłapałam do sypialni i rzuciłam się na łóżko. Na szczęście, zwierzak zdążył uskoczyć na bok i czmychnął od razu do swojego legowiska. Leżąc, zaczęłam wspominać cały przebieg dnia. Szczególnie zapadł mi w pamięć krzyk Yennefer. Czy ten elf naprawdę jest nieprzyjemny? W sumie, nigdy go nawet nie widziałam. Coraz to bardziej oddalając się w krainę snów, postanowiłam, że jutro spróbuję się nieco o nim dowiedzieć.
Promienie wpadały do pokoju, odbijając się od różnych metalowy przedmiotów w pomieszczeniu. Obudziłam się i nie czekając ani chwili dłużej, zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Tego dnia miałam zamiar przyjść na zajęcia punktualnie, aby profesor przestała już na mnie patrzyć karcącym wzrokiem. Wzięłam szybki prysznic, nałożyłam na siebie sukienkę i, nim wyszłam z domu, wrzuciłam do miseczki liprona parę owoców. Zwierzaczek, jeszcze na wpół śpiąc, zaczął niuchać z zamkniętymi ślepkami, wyczuwając nieopodal niego jedzonko.
- Bądź grzeczny i pozwól Tarixowi nieco pospać – wyszeptałam do niego, dorzucając jeszcze po dwa żółte owoce – Zasłużył sobie po wczorajszym dniu.
Przed wyjściem z mieszkania, zdążyłam jeszcze przygotować parę kanapek, które zostawiłam na stole dla elfa. Gdybym to ja musiała codziennie znosić zajęcia z szermierki, po których moje ciało byłoby poharatane od stóp po głowę, nie wytrzymałabym tutaj zbyt długo. Na dworze było ciepło i przyjemnie. Z rana słońce nie zabijało swoimi promieniami wszelkiego stworzenia, a nawet dodawało chęci do pracy. Dopiero po południu zacznie się upał, który trzeba będzie jakoś przetrzymać. Idąc uliczkami, przyglądałam się z fascynacją różnym osobom, które także nie miały przywileju spania do późna. Większość z nich była uczniami Akademii, wlokącymi się nieśpiesznie w stronę budynku, w którym odbywają się wszystkie zajęcia. Od niskich, potężnie zbudowanych krasnoludów po duchy, unoszące się nieco ponad ziemią. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo wiele nas różni od siebie. Jak to możliwe, że tak rzadko zdarzają się tutaj groźniejsze przypadki sprzeczek i kłótni? Zastanawiając się tak, nagle wpadłam na kogoś, przyczajonego za rogiem. Zaskoczona, spojrzałam na ruda czuprynę.
- Yen?
- Ciii! – uciszyła mnie syrena, odzywając się głośniej, niż ja przed chwilą – Bo nas zauważy.
Spojrzałam w kierunku, w którym spoglądała dziewczyna i ujrzałam tam wysokiego, czarnowłosego elfa o bladej cerze. Szedł powoli i dostojnie, także kierując się w stronę Akademii. Nie widziałam jego twarzy, jednak byłam pewna, że myślami musi być gdzieś daleko stąd.
- Chcę się dowiedzieć, na jakie lekcje chodzi – odszepnęła mi Yen, próbując stąpać jak najciszej potrafiła, co wyglądało nieco komicznie.
- Może po prostu go zapytamy?- odparłam, nie rozumiejąc zachowania syreny. Przecież powinien nam powiedzieć, nie sądzę, aby krył to w sekrecie.
- No co ty! – znów krzyknęła, lecz szybko się opanowała, rozglądając się nerwowo dookoła i zaciskając łapkę na swojej torbie, w której zapewne trzymała przygotowaną już biżuterię – Nie mogę tego zrobić…
- Dlaczego?
- No… Tak się nie robi – zmieszana, znów spojrzała rozmarzonym wzrokiem w stronę oddalającego się Ithiliena – A jeśli mnie wyśmieje? Przecież, po co mi potrzebna informacja o jego zajęciach?
Westchnęłam. Miałam dzisiaj być wcześniej na zajęciach, ale chyba nici z tego.
- No to chodźmy za nim, bo za chwilę zniknie nam z oczu.
Yen uśmiechnęła się szeroko z wdzięcznością, kiwnęła głową i razem ruszyłyśmy za chłopakiem, który nie był świadomy tego, że śledzą go dwie istotki.
< Tarix? Lepiej budź się szybko, bo wiele przegapisz XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz