Prezeczytaj zanim zaczniesz pisać:

niedziela, 3 kwietnia 2016

Shirley - Diabelska Maszyneria (do Gabriela)(11.04.217 r.)

Gdy tylko weszłam do domu, kobieta zlustrowała mnie krytycznym wzrokiem. Stałam przed nią cała spięta, czekając na werdykt. Wreszcie spojrzała mi prosto w oczy.
- Dziewczyno, gdzieś ty się wpakowała? - zapytała, kręcąc głową z dezaprobatą. Czy naprawdę aż tak źle wyglądam? 
Kobieta gdzieś poszła. Wydaje się miła, ale jest w niej również coś ponurego. Odkąd pojawiliśmy się w jej domu, ani razu się nie uśmiechnęła, ale dziękuję jej za to, że w ogóle postanowiła nam pomóc. W sumie to mi, ale mniejsza o to.
Jest coś cicho. Za cicho. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, szukając mojego wrednego gada. Niestety nigdzie go nie było. Zapewne odłączył się w którymś kawałku naszej drogi, a ja nawet tego nie zauważyłam. 
- Coś się stało? - zapytał Gabriel, widząc moje zakłopotanie.
- Eee... Chyba Lazur gdzieś sobie polazł.
I w tym momencie mnie olśniło. Jak sobie polazł, to nie będę mieć problemu z wkurzającą jaszczurką, a i tak potem przyjdzie. Zero syczenia. Zero gryzienia. Jestem w raju! Mimowolnie na moje usta wkradł się mały uśmieszek.
- Mam nadzieję, że będzie na ciebie pasować - powiedziała kobieta, podając mi piękną, ale prosto uszytą sukienkę w kolorze szafiru. - Łazienka jest na piętrze, ostatnie drzwi po lewej stronie. Z szafki weź sobie ręczniki. Odwdzięczysz się potem.
Podziękowałam i skierowałam się w podanym przez nią kierunku. Gdy otworzyłam drzwi od łazienki, moim oczom ukazało się eleganckie wnętrze pomieszczenia. Odłożyłam sukienkę obok umywalki i zaczęłam się przyglądać dziwnym maszynom. Weszłam do kabiny, a nade mną wisiała jakaś słuchawka. Po wyglądzie wnioskuję, że jest to tak zwany ,,prysznic". Słyszałam jak ludzie o nim rozmawiali i jedyne co wiem, to to, że służy do mycia. Nigdy z takiego czegoś nie korzystałam. Zawsze wolałam wykąpać się w rzece wśród gór.
Pociągnęłam za wajchę wystającą ze ściany kabiny, co spowodowało, że z tej słuchawki zaczęła lecieć woda. Wyskoczyłam z krzykiem z tej przeklętej machiny, przez którą byłam cała mokra. Zaliczając do tego moje ubrania, których jeszcze nie zdjęłam.
- Co się stał... - Gabriel pojawił się w drzwiach łazienki, nie dokańczając pytania. Wybuchnął donośnym śmiechem, widząc mnie całą mokrą stojącą po środku pomieszczenia. Posłałam mu mordercze spojrzenie. Kilka razy otwierał usta, by coś powiedzieć, ale wydobywał się z nich jedynie śmiech.
- Możesz przestać się śmiać? - warknęłam. Uspokoił się i spojrzał na mnie z politowaniem, jednak wielki banan nie schodził z jego twarzy.
- Co ci się stało?
- To coś. Znaczy, ta maszyna. Znaczy, prysznic. Ja... - zacięłam się w środku zdania. - Nie mam pojęcia jak tego używać - powiedziałam na jednym oddechu. Moje wyznanie spowodowało kolejną falę śmiechu u chłopaka. 
- Wyjdź! - warknęłam w jego kierunku, trzaskając mu drzwiami prosto przed nosem.
Dobra Shirley. Uda ci się opanować tę diabelską maszynerię. Po co mi jakiś Gabriel. Dam sobie radę sama. Chyba. Za drzwiami nadal słychać było rechot chłopaka.
Stojąc przed lustrem, zaczęłam wyciągać gałązki z włosów. Muszę przyznać, że było ich dość sporo. Gdy już się z nimi uporałam, zdjęłam moje brudne ciuchy i weszłam do kabiny. Zamknęłam drzwiczki i puściłam strumień wody. Na początku oblała mnie lodowata woda, ale przekręcając dźwignię udało mi się zmienić temperaturę wody na przyjemnie ciepłą. Cały brud zszedł z mojego ciała, a ja czułam się czysta i orzeźwiona. Wyszłam z kabiny i owinęłam się miękkim białym ręcznikiem, który znalazłam w szafie. Dokładnie starłam z siebie każdą kroplę wody i założyłam na siebie sukienkę. Na szczęście leżała na mnie idealnie.
Dobra, mam to już za sobą, tylko zostały mi włosy. Z grubsza wytarłam je ręcznikiem z wody i już po chwili były całkowicie suche. Nie mam pojęcia, czy to przez to, że jestem smokiem, czy przez moje moce, które są powiązane z ogniem, ale nigdy nie narzekałam na tę przypadłość.
Zebrałam stare ciuchy i wrzuciłam je do kosza, bo były bardzo brudne i porwane, więc nie miałabym z nich większego użytku. Ręczniki złożyłam i położyłam obok umywalki. Uprzednio upewniwszy się, że nie zostawię bałaganu, wyszłam z łazienki i z powrotem zeszłam do salonu.
Byłam boso, ale to mi nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Nie wydawałam żadnego dźwięku, więc jak początkowo weszłam do pokoju nikt mnie nie zauważył. Gabriel siedział obok kobiety, popijając herbatę i opowiadając jej o czymś.
- Może być? - spytałam, tym samym zwracając na siebie uwagę osób w pomieszczeniu. 
Błagam, niech będzie dobrze. Błagam, niech będzie dobrze.

<Gabriel? I jak wygląda Shirley w sukieneczce?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz