Prezeczytaj zanim zaczniesz pisać:

sobota, 9 kwietnia 2016

Kora - Pierwsze kroki w stronę akademii (do Canica)

Wpatrywałam się w ogromne lustro zawieszone wewnątrz małego pokoiku, zwanego przymierzalnią. W zwierciadle widziałam swoje dobicie ubrane w seledynową sukienkę, zakończoną tuż przed kolanami. Była ona niezwykle zwiewna i przyjemnie muskała ciało, dzięki czemu czułam się w niej swobodnie i ładnie. Gdy usłyszałam wołanie Samanthy, obróciłam się i poczułam, że dół ubrania zakołysał się delikatnie. Uśmiechnęłam się i wyszłam za warstwy materiału. 
Samantha w podskokach podbiegła do mnie i zaczęła wyrównywać prosty jak struna materiał oraz strzepywać niewidzialny kurz z sukienki.
- Ślicznie! – zachwycała się. – Wiedziałam, że ten krój będzie do ciebie pasował. I ten kolor… Cóż, znam się na swoim fachu.
Rozpromieniłam się na jej słowa i spojrzałam w stronę Canica, który choć nie podzielał aż tak zachwytu Samanthy, uśmiechnął się i pokiwał głową z aprobatą.
- Ładniej niż w mojej koszulce – powiedział i dotknął swojej gołej klatki piersiowej na znak, iż bardzo chciałby ją odzyskać. 
Spojrzałam za siebie i ujrzałam zawieszoną na haczyku koszulkę Canica – była mocno znoszona i wypłowiała.
- Samantha znalazłaś coś dla Canica? – zapytałam, a chłopak szeroko otworzył oczy ze zdziwieniem.
- Ja, nie… - zaczął lecz Samantha mu przerwała.
- Pytałam go i nawet proponowałam fiolet, lecz on się uparł przy tej koszulce. – Wskazała ubranie i w tym momencie do sklepu wszedł nowy klient. Smantha przeprosiwszy nas, popędziła w jego stronę z nową dawką entuzjazmu.
Gdy dziewczyna już się oddaliła, Canic mimowolnie przewrócił oczami, dalej siedząc znudzony na krześle. Ja tymczasem zaczęłam przeszukiwać jeden z wieszaków, na którym znajdowały się męskie ubrania. Po chwili znalazłam zwykłą czarną koszulkę. 
- Może ta? – zwróciłam się do Canica, jednocześnie pokazując znalezisko.
Chłopak pokręciła głową, co odrobinę zirytowało mnie.
- Daj spokój. Ta koszulka jest identyczna jak tamta, z tą jednak różnicą, że jest świeższa i jeszcze nie zniszczona.
- Tamta mi wystarczy – odparł i jeszcze głębiej zapadł się w swoim siedzeniu. – Możemy już iść? – dodał zmęczonym głosem.
Pokręciłam przecząco głową i wręczyłam chłopakowi ubranie ze słowami:
- Nie wyjdziemy dopóki nie znajdziesz sobie nowej koszulki – mówiąc to poczułam się jak natrętna matka, więc szybko dodałam. – Proszę
Canic opierał się, lecz widząc jak mi zależy, aby miał nową część garderoby wstał z krzesła i począł powoli i uważnie zakładać ubranie z miną cierpiętnika. Wyraz jego twarzy uległ jednak zmianie, gdy koszulka w całości znalazła się na jego ciele. 
- Wygodna – powiedział w końcu i uśmiechnął się delikatnie.
Po zapłaceni i podziękowaniu Samancie za pomoc, wyszliśmy ze sklepu i skierowaliśmy się w stronę akademii, którą było widać spomiędzy morza domów i drzew.
W pewnym momencie Canic zapytał mnie o spinki, za pomocą których dokonywałam zakupu w butiku. Wyłożyłam więc chłopakowi lekcję ekonomii, która tak go zainteresowała, iż cała droga upłynęła nam na rozmowie o rynku, jego produktach i cenach.
Nawet się nie spostrzegliśmy, kiedy naszym oczom ukazały się ogromne drzwi Akademii Ciemnej Nocy. Podeszliśmy bliżej i zatrzymaliśmy się tuż przed nimi, podziwiając przez chwilę piękno architektury.
- Idziemy? – zapytałam Canica, mimowolnie wciągając w jego stronę drżącą z emocji dłoń. Chłopak pochwycił ją i razem przeszliśmy przez mosiężne drzwi akademii. 

< Canic? Co będzie dalej?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz