Prezeczytaj zanim zaczniesz pisać:

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Kora - Spotkanie z ogniem (do Canica)

Patrzyłam na ogromną listę zajęć wywieszoną na tablicy. Przeczytałam wszystkie bez trudu, widocznie mozolne lekcje czytania chociaż w akademii wydały się przydatne, gdy usłyszałam pytanie Canica:
- Jakie zajęcia wybierzesz? – w głosie chłopaka zabrzmiała niekryta fascynacja.
Oderwałam wzrok od tablicy i spojrzałam na Canica. Przyglądał się liście zajęć, lecz miałam wrażenie, że nie do końca rozumie co tak właściwie było na niej napisane.
- Umiesz czytać? – zapytałam z ciekawością, w głębi duszy zachwycając się faktem, iż dla mnie ta sztuka nie stanowiła już kłopotu.
Canic pokręcił przecząco głową.
- Nie w tym języku – odparł lekko zawstydzony.
Uścisnęłam jego rękę.
- Nie ma się co zamartwiać, ja ciebie nauczę czytać – zapewniłam chłopaka z uśmiechem. – A tymczasem możemy zapisać się na lekcję kaligrafii. – Wskazałam palcem miejsce na tablicy, gdzie widniał opis zajęć.
- Kali...fa..ii… Co to jest? – łamiąc słowo zapytał.
Roześmiałam się mimowolnie i pospieszyłam z wyjaśnieniem.
- To zajęcia z pisania. Zanim tu przyszłam próbowałam się tego nauczyć, lecz pod wodą było to niezwykle trudne.
Tłumaczyłam chłopakowi jeszcze chwilę czym różni się pisanie i czytanie, po czym powoli i wyraźnie przeczytałam kolejno zajęcia, które oferowała akademia.
Canica zainteresowały prawie wszystkie lekcje, lecz najbardziej zachwyciła go sztuka tworzenia, która mnie niezwykle znudziła swoim przydługim opisem.
Doradziłam Canicowi, aby poszedł na zajęcia z języka wspólnego i genezy ras (może tam bardziej mu przybliżą kim są te niezwykłe ryby z ciałem człowieka).
- Dobrze, a ty? – dopytywał mnie Canic.
- Bardzo bym chciała pójść na zajęcia śpiewu. 
Uwielbiałam śpiewać, a gdybym jeszcze potrafiła za pomocą śpiewu zahipnotyzować… Rozmarzyłam się nad wizją, w której za pomocą śpiewu omamiam prawie każdego. Jednak po chwili moje marzenia rozwiały się i raz jeszcze zrzuciłam okiem na tablicę.
Wtem ujrzałam zajęcia z uzdrawiania. Przeczytałam na głos opis tuż pod nimi i postanowiłam spróbować swoich sił.
Gdy ustaliliśmy z Caniciem jakie zajęcia wybieramy, chłopak zaproponował, abyśmy po kolei odszukali gabinety tak, aby jutro bez problemu trafić do dobrej klasy.
Kiedy już obeszliśmy wszystkie gabinety, Canic bez problemu zapamiętał numery każdej klasy łącznie z jej nauczycielem, zbliżyliśmy się do ostatniego. 
Najwidoczniej zajęcia musiały się skończyć przed chwilą, gdyż z klasy wychodzili uczniowie. Canic z entuzjazmem podszedł do drzwi, gdy nagle w ich wnętrzu ukazała się wysoka kobieta z włosami koloru ognia. Momentalnie poczułam suchość w gardle i opadłam na krzesło znajdujące się przed gabinetem. Ognista kobieta spojrzała na mnie przelotnie i demonstracyjnie przewróciła oczami mrucząc:
- Ach te wodne istoty… Doprawdy powinny były zostać pod wodą. – I zniknęła za rogiem tak szybko jak się pojawiła. Pozostawiła jednak po sobie palące mnie ciepło. 
Canic spojrzał w moim kierunku i natychmiast podbiegł do mnie z zaniepokojoną miną. Zaczął dopytywać się czy wszystko ze mną w porządku. Pokiwałam, więc szybko głową, czując jak ciepło ustaje przyjemnemu chłodu, które biło z murów akademii.
Spojrzałam na Canica i uśmiechnęłam się, widząc jego stroskaną minę.
- Może pójdziemy coś zjeść? Od rana nic nie jadłam i troszkę mi słabo.
Moja propozycja zaciekawiła Canica, który znów zalał mnie setką pytań o to czym jest jedzenie, co ja lubię jeść i tak dalej…
Szczerze, odpowiadając na jego pytania całkowicie zapomniałam o ognistym incydencie i rozpromieniłam się na myśl, że to wszystko za sprawą Canica.

<Canic? Gdzie coś przekąsimy>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz