Prezeczytaj zanim zaczniesz pisać:

sobota, 12 marca 2016

Adriel - My (do Alana)(10.04.217 r.)

Leżałem głaszcząc jasną czuprynę Alana. Nieco brakowało mi tutaj tego wściekłego, rzucającego się w oczy różu, który był najbardziej charakterystyczną częścią gargulca. Mimo to dalej uważałem Alana za stworzenie wręcz rozkoszne i gdyby nie to, że naprawdę należała mu się solidna porcja snu, to dobrałbym się do niego znowu.
Czułem jak oddech chłopaka uspokaja się, staje się płynny, głęboki i rytmiczny. Spał smacznie wciąż kurczowo się do mnie tuląc, co bardzo mi się podobało. Chyba nigdy nie będę miał dość jego bliskości, szczególnie kiedy widać w tym było i ogromną ufność, którą mnie obdarzył. W tym momencie najchętniej wyhodowałbym sobie pawi ogon. Byłem tak cholernie dumny z siebie, z tego, że wreszcie mi się udało, wreszcie zdobyłem choć odrobinkę to skamieniałe, uparte serducho. 
Czas płynął mi szybko, nawet jeśli nie spałem, a tylko wpatrywałem się w Alana, sprawdzając co jakiś czas jak tam jego gorączka. Wydawało mi się przez chwilę, ze temperatura mu spada, ale dalej był rozpalony. Miałem nadzieje, że nie będzie go to męczyć tak, jak to było kiedy go znalazłem wieczorem. 
- Cholera... - syknąłem kiedy promienie słońca wdarły się do wnętrza pomieszczenia. było już późno, zdecydowanie zbyt późno, a ja miałem mieć zajęcia z Hatsarem. Jak się spóźnię to będzie dym. 
Ucałowałem delikatnie policzek Alana i wyprułem z domu, pozwalając żeby się wyspał. Ja zaś przemknąłem wciąż zacienionymi miejscami, by w pospiechu skryć się w podziemiach. Najchętniej zostałbym przy swoim ukochanym, tak... wreszcie całkowicie i dobitnie dotarło do mnie, że najzwyczajniej w świecie zakochałem się w gargulcu. Oczywiście już wcześniej mój pociąg do niego i to jak cholernie mi zależało, żeby wreszcie zaczął traktować mnie jak kogoś sobie bliskiego, męczyły mnie i sprawiały, że coraz więcej myślałem o uczuciach, ale jakoś to od siebie odpychałem. 
Na zajęciach u nieumarłego nie potrafiłem się skupić, wcale a wcale. Moje myśli błądziły wokół tego, że chciałem czym prędzej skończyć i wracać do domu Alana. Przytulić go i przekonać samego siebie, że to co stało się w nocy na pewno nie było snem.
Hatsar nawarczał na mnie i w końcu kazał mi się wynosić, zirytowany tym, że nie słucham co do mnie mówił. To nie była moja wina, no! Jego paplanina nigdy mnie nie interesowała jakoś specjalnie, szczególnie kiedy część mówił do mnie, a część do innych duchów, od których się w jego pieczarach roiło. Tak czy inaczej byłem wolny. Owszem, miałem mieć jeszcze zajęcia z Urianem, ale te mogłem sobie odpuścić. Drow było wiele bardziej wyrozumiały i mniej marudny niż Hatsar.
Z ogromną ulgą przeniknąłem do wnętrza sypialni Alana. Gargulec siedział na łóżku widocznie zamyślony. Chyba niedawno wstał, bo jeszcze nawet się nie ubrał. 
Przez chwilę spoglądałem na jego nagie plecy i fragment widocznych pośladków. Zaraz jednak zbliżyłem się i zmaterializowałem tuz za nim, by usiąść i objąć go mocno.
- Ardiel? - w jego głosie było pytanie. Jego ciało zadrżało, widać było, że go zaskoczyłem.
- A co...? - wymruczałem opierając podbródek na jego ramieniu.- Czekasz na innego ducha?
- N-nie, oczywiście, że nie. Tylko... myślałem... - zaczął, zawahał się jednak, by ostatecznie rzucić: - Nieważne.
- Alan - burknąłem i wstałem, żeby stanąć przed nim i ująć jego twarzyczkę w dłonie. - Ja wiem, że... nie wszystko ci we mnie odpowiada, że jetem cholernym natrętem z milionem wad, ale zależy mi na tobie. Chcę tutaj być, z tobą i chcę, żebyś mi mówił co ci leży na sercu, żebyś był ze mną szczery. Nie mów, że coś jest nieważne. Szczególnie jeżeli dotyczy ciebie.... a może i nas - szczerze się bałem, kiedy wymawiałem ostatnie słowo. Nie miałem pojęcia czy nie było na to za wcześnie, ale... postanowiłem chwytać swoją szansę póki ją miałem. Chciałem być z Alanem, nie tylko jako ktoś, kto wciąż kręci się w pobliżu, ale jako część jego życia. Jeśli dostanę kosza... znowu... to cóż. Wiedziałem, że bez walki się nie poddam, nie teraz kiedy wreszcie miałem nadzieję.

<Alanciu? Co Ty na to?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz