Prezeczytaj zanim zaczniesz pisać:

niedziela, 13 marca 2016

Oriabi - odrobina spokoju (do Gabriela)(10-11.04.217 r.)

Kiedy Bielus wrócił nakarmiłam go i odczytałam wiadomość. W jakim miejscu moglibyśmy się się spotkać? Może po prostu udamy się na spacer...
Następnego dnia Bielus zaprowadził mnie pod pokój Gabriela. Zapukałam, a nietoperz uczepił się moich pleców. Po chwili chłopak otworzył drzwi i przywitał mnie miłym uśmiechem.
- Hej - powiedziałam. - Gotowy?
- Jasne - odpowiedział z miłym uśmiechem. - To gdzie idziemy?
- Myślałam, że może udamy się na spacer.
- Super - odpowiedział i wzruszył ramionami. - Chodźmy.
Po chwili byliśmy już na zewnątrz. Słońce dawało przyjemne ciepło, liście powiewały na lekkim wietrze. Bielus nęcony ochotą polatania wzbił się w niebo. Było naprawdę przyjemnie.
- Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli usiądziemy na chwilę? - zapytałam.
- Pewnie, że nie - odpowiedział z uśmiechem chłopak.
Usiedliśmy więc pod ogromnym drzewem. Rozpostarłam skrzydła i oparłam się o pień. Przyjemnie było tak sobie posiedzieć i posłuchać natury. Ptaki śpiewały gdzieś wysoko, ukryte między liśćmi drzewa. Bielus wylądował przed Gabrielem i położył mu się na kolanach.
- Zdrajca - mruknęłam, na co nietoperz odpowiedział wesołym skrzeczeniem.
Chłopak zajął się pieszczeniem mojego zwierzaka. Bielus naginał się pod wszystkimi możliwymi kątami i skrzeczał cicho. Zwrócił na mnie uwagę dopiero wtedy, gdy zajęłam się stojącą przede mną wiewiórką.
- Widzisz jak to jest? - zapytałam głaszcząc małe rude zwierzątko.
Później mój zwierzak się obraził.
Wieczorem udaliśmy się w drogę powrotną.
- Może wejdziesz na chwilę do mnie? - zapytałam. - Mogłabym cię namalować.
- W sumie, dlaczego nie - uśmiechnął się.
Weszliśmy do mojego pokoju. Usadowiłam Gabriela na łóżku i postawiłam przed nim sztalugę. Zabrałam się za malowanie.
Pół godziny później skończyłam. Byłam z siebie dumna. Gdy nietoperek zwinął się w kulkę na kolanach Gabriela i zasnął, ja podałam chłopakowi moje dzieło.
- I jak? - zapytałam z uśmiechem.

<Gabriel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz