Stałam niewzruszona pod ścianą, spoglądając na chłopaka zwanego
Adrielem. Nie jestem pewna na czym polega jego ćwiczenie z Nieumarłym,
ale chyba próbuje zachować swoją "widzialną formę". Można powiedzieć, że
duchy mają dwie formy - 'materialną' i 'niematerialną'. Nie żeby
interesowały mnie jakieś istoty, ale kiedyś przeczytałam książkę na
temat wszystkich ras tego świata. Wolę wiedzieć z czym lub kim mam do
czynienia, zwłaszcza gdy dostanę na kogoś zlecenie.
Chłopak skrzywił się delikatnie, ale ja nie zauważyłam nic podejrzanego. Cóż, nie posiadam zdolności dostrzegania dusz, więc mogę jedynie podejrzewać, co się z nim dzieje "tak naprawdę".
Westchnęłam w duchu znudzona i w tym momencie coś dotknęło mojego ramienia. Było to delikatne niczym muśnięcie piórka, ale moja ręka i tak zaniepokojona drgnęła w stronę jednego ze sztyletów ukrytych pod peleryną. Powstrzymałam się jednak, wiedząc, że w takim miejscu nic nie powinno mi grozić. Splotłam ręce na piersi i nagle pojawił się przede mną maleńki obłoczek mgły. Drgnął niespokojnie i zaczął formować się w jakąś sylwetkę. Nim zdążyłam porządnie się zdumieć, naprzeciw mnie zmaterializowała się jakaś dusza. Z pozoru nie wyglądała jakoś specjalnie, ale zesztywniałam, widząc długie, elfie uszy. Stała przede mną młoda Wysoka Elfka o jasnych włosach, zaplecionych w długi warkocz. Delikatna twarz kobiety pojaśniała w uśmiechu, a w szmaragdowych oczach zatańczyły wesołe błyski. Ona... cieszy się na mój widok? Szybko zlustrowałam jej strój, szukając czegoś znajomego. Miała na sobie lekką elfią zbroję, kołczan pełen strzał przytroczony do placów i podniszczony płaszcz z naszytym herbem Wysokich Elfów, który był aktualny jakiś tysiąc lat temu. Nic nie było znajome.
Niespodziewanie usłyszałam cichy stukot kostura kosy, niosący się miarowym, trumiennym echem po kamiennej "sali". Duch rozpłynął się senną smugą, odsłaniając podążającego w moją stronę Nieumarłego. Poczułam się, jakby czas nagle zwolnił. Hatsar stawiał powoli kroki, a ja stałam nieruchomo, przyglądając mu się z uwagą. Odniosłam wrażenie, jakby mężczyzna miał zaraz zamachnąć się kosą i odesłać moją duszę w zaświaty. Gdzieś z tyłu głowy usłyszałam odległe bicie dzwonów, co wzbudziło we mnie dziwne, niezrozumiałe uczucie niepokoju.
Wszystko wróciło w miarę do normy, gdy nieumarły w końcu zatrzymał się kilka metrów przede mną. "W marę", bo wciąż odczuwałam bijącą od niego dziwną aurę, której nie mogłam rozszyfrować.
- A zatem, o co cię tu sprowadza? - zapytał bez większy wstępów.
- Czy istnieją jakieś runy, które można wplatać w ciało? - i ja postanowiłam od razu przejść do konkretów.
- Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale wiem to i owo. Istnieje dziedzina bardzo podobna do Magii Runicznej - Magia Pieczęci. Pozwala na wplecenie pieczęci w ciało, umożliwiając chwilowe korzystanie z różnych umiejętności, czy nawet opanować jakiś żywioł. Jest to bardzo trudna sztuka i aby ją poznać, należy opanować choć podstawy run. Nie jest też zbyt efektywna, gdyż moc pieczęci przeważnie jest ograniczona, a raz nałożoną ciężko zdjąć.
- A więc... nie ma run, które można nakładać na ciało? - naciskałam, chcąc za wszelką cenę uzyskać wyraźne potwierdzenie.
Zapadła grobowa cisza. Nie słyszałam nawet oddechu Adriela, który przysiadł w kącie, aby odpocząć. Wpatrywałam się nieugięcie w pozbawione wyrazu oczy Hatsara, czując jakby przeszywał moją duszę na wylot, widząc wszystkie moje uczynki. Cóż, może i nawet je widzi, nie dbam o to.
- Owszem, istnieją takie. Jednak ich działanie jest tymczasowe, dlatego jeśli zaklina się ciało, lepiej użyć pieczęci. Jeśli chcesz wiedzieć coś więcej na ten temat, powinnaś porozmawiać z Urianem. Wie nieco więcej na ten temat niż ja - Nieumarły nagle zerknął w bok i kiwnął nieznacznie głową.
Czyżby właśnie porozumiewał się z jakąś duszą? Cóż, najwyraźniej tak, gdyż nadal wpatrywał się w coś na prawo ode mnie.
- Jeśli to wszystko, to możesz już iść. Myślę, że Adriel odzyskał już siły... - dodał po chwili.
- Jeszcze jedno. Czy możesz nauczyć mnie magii?
- Mogę zapoznać cię z magią mroku...
- A nekromancja? - zapytałam nie czekając aż skończy - Czy i tego możesz mnie nauczyć?
Mężczyzna utkwił we mnie zimne spojrzenie, znów przeszywając mnie na wylot.
- Tak... Ale dlaczego właśnie nekromancja? To bardzo stara, trudna sztuka, niemal zapomniana w tym świecie.
Nie odpowiedziałam od razu. Tak właściwie to nie wiem, dlaczego właśnie o to zapytałam. Bo niby dlaczego miałabym wskrzeszać zmarłych? Nie, żeby mnie to obchodziło, ale nie wszyscy mogą być zadowoleni z powrotu do "żywych" jako nieumarli. Zwłaszcza, że nie jesteśmy dobrze traktowani.
- Nie wiem.
Hatsar westchnął lekko, jakby podirytowany.
- Dobrze. Mogę cię nauczać. Staw się u mnie o zmierzchu - z tymi słowami odszedł.
Stałam jeszcze przez chwilę w miejscu, myślami wracając do duszy elfki. Może znów się pojawi i będę ją mogła zapytać kim jest? I dlaczego uśmiechała się na mój widok? Znała mnie?
Wyszłam z pieczary, nawet się za siebie nie oglądając. Kiedy indziej podziękuję Adrielowi za zaprowadzenie mnie do Hatsara. Wiem, że mogłabym go dosłownie olać, ale interesowała mnie jego osobowość. Pierwszy raz spotkałam ducha twarzą w twarz, a na dodatek chłopak miał interesujące wnętrze. Chłodne i obojętne niczym prawdziwy nieumarły, ale mimo to gdzieś w głębi pozostały w nim ciepłe uczucia. Jest nawet w stanie się w kimś podkochiwać - co wywnioskowałam z jego zachowania w stosunku do tamtego gargulca. Miłość - coś, czego ja nigdy nie doświadczę. Nie, żebym chciała - emocje nie są mi potrzebne. Zwłaszcza tak mdłe.
Kroczyłam sztywno przed siebie, nie przywiązując większej uwagi do otoczenia. Mijałam kilka zrujnowanych budowli, które kusiły aby sprawdzić ich wnętrze, ale mijałam je obojętnie, odkładając ten pomysł na inną okazję. Teraz mam coś innego na głowie - muszę sprawdzić czy Urian wrócił i zapytać go o to i owo. Może nawet namówię go na udzielenie mi lekcji run...
W końcu zatrzymałam się przed drzwiami i zastukałam kilka razy. Tym razem dźwięk był nieco inny - cieplejszy i jakby... pełny. Na dodatek dało się wyczuć czyjąś obecność w środku. Rozległy się przytłumione kroki i w progu stanął Drow. Gdzieś za jego plecami dostrzegłam ciemnowłosego chłopaka.
- Co cię tu sprowadza? - zapytał, a w jego głosie wyczułam pewną niezrozumiałą nutkę.
< Urian? Zgodzisz się nauczyć mnie co nieco? >
Chłopak skrzywił się delikatnie, ale ja nie zauważyłam nic podejrzanego. Cóż, nie posiadam zdolności dostrzegania dusz, więc mogę jedynie podejrzewać, co się z nim dzieje "tak naprawdę".
Westchnęłam w duchu znudzona i w tym momencie coś dotknęło mojego ramienia. Było to delikatne niczym muśnięcie piórka, ale moja ręka i tak zaniepokojona drgnęła w stronę jednego ze sztyletów ukrytych pod peleryną. Powstrzymałam się jednak, wiedząc, że w takim miejscu nic nie powinno mi grozić. Splotłam ręce na piersi i nagle pojawił się przede mną maleńki obłoczek mgły. Drgnął niespokojnie i zaczął formować się w jakąś sylwetkę. Nim zdążyłam porządnie się zdumieć, naprzeciw mnie zmaterializowała się jakaś dusza. Z pozoru nie wyglądała jakoś specjalnie, ale zesztywniałam, widząc długie, elfie uszy. Stała przede mną młoda Wysoka Elfka o jasnych włosach, zaplecionych w długi warkocz. Delikatna twarz kobiety pojaśniała w uśmiechu, a w szmaragdowych oczach zatańczyły wesołe błyski. Ona... cieszy się na mój widok? Szybko zlustrowałam jej strój, szukając czegoś znajomego. Miała na sobie lekką elfią zbroję, kołczan pełen strzał przytroczony do placów i podniszczony płaszcz z naszytym herbem Wysokich Elfów, który był aktualny jakiś tysiąc lat temu. Nic nie było znajome.
Niespodziewanie usłyszałam cichy stukot kostura kosy, niosący się miarowym, trumiennym echem po kamiennej "sali". Duch rozpłynął się senną smugą, odsłaniając podążającego w moją stronę Nieumarłego. Poczułam się, jakby czas nagle zwolnił. Hatsar stawiał powoli kroki, a ja stałam nieruchomo, przyglądając mu się z uwagą. Odniosłam wrażenie, jakby mężczyzna miał zaraz zamachnąć się kosą i odesłać moją duszę w zaświaty. Gdzieś z tyłu głowy usłyszałam odległe bicie dzwonów, co wzbudziło we mnie dziwne, niezrozumiałe uczucie niepokoju.
Wszystko wróciło w miarę do normy, gdy nieumarły w końcu zatrzymał się kilka metrów przede mną. "W marę", bo wciąż odczuwałam bijącą od niego dziwną aurę, której nie mogłam rozszyfrować.
- A zatem, o co cię tu sprowadza? - zapytał bez większy wstępów.
- Czy istnieją jakieś runy, które można wplatać w ciało? - i ja postanowiłam od razu przejść do konkretów.
- Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale wiem to i owo. Istnieje dziedzina bardzo podobna do Magii Runicznej - Magia Pieczęci. Pozwala na wplecenie pieczęci w ciało, umożliwiając chwilowe korzystanie z różnych umiejętności, czy nawet opanować jakiś żywioł. Jest to bardzo trudna sztuka i aby ją poznać, należy opanować choć podstawy run. Nie jest też zbyt efektywna, gdyż moc pieczęci przeważnie jest ograniczona, a raz nałożoną ciężko zdjąć.
- A więc... nie ma run, które można nakładać na ciało? - naciskałam, chcąc za wszelką cenę uzyskać wyraźne potwierdzenie.
Zapadła grobowa cisza. Nie słyszałam nawet oddechu Adriela, który przysiadł w kącie, aby odpocząć. Wpatrywałam się nieugięcie w pozbawione wyrazu oczy Hatsara, czując jakby przeszywał moją duszę na wylot, widząc wszystkie moje uczynki. Cóż, może i nawet je widzi, nie dbam o to.
- Owszem, istnieją takie. Jednak ich działanie jest tymczasowe, dlatego jeśli zaklina się ciało, lepiej użyć pieczęci. Jeśli chcesz wiedzieć coś więcej na ten temat, powinnaś porozmawiać z Urianem. Wie nieco więcej na ten temat niż ja - Nieumarły nagle zerknął w bok i kiwnął nieznacznie głową.
Czyżby właśnie porozumiewał się z jakąś duszą? Cóż, najwyraźniej tak, gdyż nadal wpatrywał się w coś na prawo ode mnie.
- Jeśli to wszystko, to możesz już iść. Myślę, że Adriel odzyskał już siły... - dodał po chwili.
- Jeszcze jedno. Czy możesz nauczyć mnie magii?
- Mogę zapoznać cię z magią mroku...
- A nekromancja? - zapytałam nie czekając aż skończy - Czy i tego możesz mnie nauczyć?
Mężczyzna utkwił we mnie zimne spojrzenie, znów przeszywając mnie na wylot.
- Tak... Ale dlaczego właśnie nekromancja? To bardzo stara, trudna sztuka, niemal zapomniana w tym świecie.
Nie odpowiedziałam od razu. Tak właściwie to nie wiem, dlaczego właśnie o to zapytałam. Bo niby dlaczego miałabym wskrzeszać zmarłych? Nie, żeby mnie to obchodziło, ale nie wszyscy mogą być zadowoleni z powrotu do "żywych" jako nieumarli. Zwłaszcza, że nie jesteśmy dobrze traktowani.
- Nie wiem.
Hatsar westchnął lekko, jakby podirytowany.
- Dobrze. Mogę cię nauczać. Staw się u mnie o zmierzchu - z tymi słowami odszedł.
Stałam jeszcze przez chwilę w miejscu, myślami wracając do duszy elfki. Może znów się pojawi i będę ją mogła zapytać kim jest? I dlaczego uśmiechała się na mój widok? Znała mnie?
Wyszłam z pieczary, nawet się za siebie nie oglądając. Kiedy indziej podziękuję Adrielowi za zaprowadzenie mnie do Hatsara. Wiem, że mogłabym go dosłownie olać, ale interesowała mnie jego osobowość. Pierwszy raz spotkałam ducha twarzą w twarz, a na dodatek chłopak miał interesujące wnętrze. Chłodne i obojętne niczym prawdziwy nieumarły, ale mimo to gdzieś w głębi pozostały w nim ciepłe uczucia. Jest nawet w stanie się w kimś podkochiwać - co wywnioskowałam z jego zachowania w stosunku do tamtego gargulca. Miłość - coś, czego ja nigdy nie doświadczę. Nie, żebym chciała - emocje nie są mi potrzebne. Zwłaszcza tak mdłe.
Kroczyłam sztywno przed siebie, nie przywiązując większej uwagi do otoczenia. Mijałam kilka zrujnowanych budowli, które kusiły aby sprawdzić ich wnętrze, ale mijałam je obojętnie, odkładając ten pomysł na inną okazję. Teraz mam coś innego na głowie - muszę sprawdzić czy Urian wrócił i zapytać go o to i owo. Może nawet namówię go na udzielenie mi lekcji run...
W końcu zatrzymałam się przed drzwiami i zastukałam kilka razy. Tym razem dźwięk był nieco inny - cieplejszy i jakby... pełny. Na dodatek dało się wyczuć czyjąś obecność w środku. Rozległy się przytłumione kroki i w progu stanął Drow. Gdzieś za jego plecami dostrzegłam ciemnowłosego chłopaka.
- Co cię tu sprowadza? - zapytał, a w jego głosie wyczułam pewną niezrozumiałą nutkę.
< Urian? Zgodzisz się nauczyć mnie co nieco? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz