Nie wierzyłem w to co widzę. Zachowanie chłopaka było co najmniej
nienaturalne. Przez chwile myślałem, że może jest to spowodowane jakąś
szkodliwą substancją, lecz żadna z nich nie powoduje takich zachowań. A
co jeśli on zwyczajnie taki jest? Nie każdy bowiem jest tak samo
pozbawiony emocji jak ja, a on myśli to samo o moim zachowaniu. Czemu
właściwie się tym przejmuję? Dalej nie znałem imienia chłopaka. Miałem
nadzieję, że zwyczajnie go tu przyniosę i będę mógł wrócić do tego co
robiłem wcześniej. Z trudem jednak staram sobie przypomnieć co to było.
"Ciotunia" jednak zniknęła na chwilę, mówiąc coś w nieznanym mi języku.
Nie prosiła mnie jednak bym został z nim. Dopóki nie zna mojego imienia, nic złego się nie wydarzy. Ważne jest by nie nawiązać dłuższego kontaktu
wzrokowego. Wszystko zaczyna się od spojrzenia, a potem jesteś skazany
na wieczność z osobą, której wcześniej nie znałeś. Będzie łączyć was
jakaś relacja, a ja nie mam zamiaru w żadną wchodzić z żadnym
człowiekiem. Ten jednak dalej uczepiony był mojej nogi. Starałem się mu
dać jasno do zrozumienia by puścił moją kończynę lecz był niezwykle
uparty. I wtedy popełniłem błąd. Spojrzałem się prosto na chłopaka, a
gdy już to zrobiłem nie potrafiłem odwrócić wzroku. Czułem się jak
zahipnotyzowany. Musiałem coś zrobić. Coś powiedzieć.
- Stoję. Puść moją nogę albo będę zmuszony przywrócić cię do stanu poprzedniego -przerwałem ciszę i szybko przeniosłem wzrok na swoją dolną kończynę.
- Nie zrobiłbyś tego - usłyszałem jego głos, który tym razem okazał się być cichszy.
- Osobiście uważam, że jesteś bardziej znośny jak jesteś nieprzytomny - mruknąłem.
To tylko zmotywowało chłopaka, by zacisnąć swój uścisk jeszcze bardziej. W sumie to chciałem zaczekać na białowłosą, by zadać jej kilka pytań, więc mogę to równie dobrze zrobić tutaj.
- Niech ci będzie - westchnąłem i dałem za wygraną.
Chłopak posłał mi uśmiech pełen radości ze swojego małego zwycięstwa.
- Wiedziałem, że mnie nie zostawisz - powiedział tylko i wstał na własne nogi. Złotowłosy wrócić na swoje miejsce przy stoliku, a gdy tylko to zrobił skierował wzrok na miejsce obok. Wzruszyłem ramionami i usiadłem naprzeciwko.
- Gdzie my właściwie jesteśmy? - Pytanie numer jeden, na które nie znałem odpowiedzi, choć spodziewałem się go. Jest to jedno z najczęściej zadawanych pytać tuż przy: kim jesteś i co tu robisz.
- Nie wiem - odparłem, opierając nogi o stolik. Poczułem ulgę w nogach po kilku godzinach wędrówki. Możliwe, że na zewnątrz panowała już noc, lecz mogłem się mylić.
- Jak to nie wiesz? - spytał sfrustrowany. Pewnie oczekiwał sensownej odpowiedzi. Szczerze wątpiłem w to czy mogę wiedzieć więcej niż on. Byłem tu pierwszy raz jeśli chodzi o budynek. Słyszałem co mówią ludzie, lecz na nich nigdy nie można polegać, a szczególnie nie można wierzyć w to, co mówią. Chłopak mierzył mnie wzrokiem, oczekując odpowiedzi, która nie nadchodziła.
-Po prostu nie wiem - mruknąłem. Moim zdaniem skoro nic nie wiesz, nie powinieneś się odzywać, jednak w tym wypadku myślę, że nie zaznałbym spokoju. Zwiększyłbym jedynie niepewność chłopaka i posypałyby się kolejne pytania. Za dużo myślę. Złapałem za szklankę z wodą i wypiłem resztę. Nie byłem spragniony, ale okazało się ze mam strasznie spierzchłe usta. Nie wiem czym mogło być to spowodowane, ale średnio mnie to obchodziło. Ciszę w pokoju przerwały skrzypiące drzwi. Wyjrzała przez nie blada istota, która wcześniej nas tu przyprowadziła. Kim była? Co planuje? Czemu pomogła człowiekowi? Co my tu robimy i gdzie właściwie jesteśmy? Pytanie za pytaniem, a z każdą chwilą było ich coraz więcej. Chłopak patrzył się to na mnie to na istotę. Oboje byliśmy zdezorientowani i oczekiwaliśmy odpowiedzi. Wstałem, w końcu była to kobieta. Mój "ojciec" nie był idealny, ale nauczył mnie jak zachowywać się przy płci pięknej. W ten sposób okazuje się im szacunek - wyjątkiem są damy do towarzystwa, które w przeszłości często mi towarzyszyły. Mimo to staram się przestrzegać tych zasad. Istota jednak zatrzymała mnie ruchem ręki i zniżyła ją bym zajął swoje miejsce. Tak też zrobiłem. Podeszła bliżej jednak zachowała lekki odstęp. Jej wzrok skierował się na człowieka.
<Liliope? Holder? Czy dowiemy się czegoś ciekawego?>
- Stoję. Puść moją nogę albo będę zmuszony przywrócić cię do stanu poprzedniego -przerwałem ciszę i szybko przeniosłem wzrok na swoją dolną kończynę.
- Nie zrobiłbyś tego - usłyszałem jego głos, który tym razem okazał się być cichszy.
- Osobiście uważam, że jesteś bardziej znośny jak jesteś nieprzytomny - mruknąłem.
To tylko zmotywowało chłopaka, by zacisnąć swój uścisk jeszcze bardziej. W sumie to chciałem zaczekać na białowłosą, by zadać jej kilka pytań, więc mogę to równie dobrze zrobić tutaj.
- Niech ci będzie - westchnąłem i dałem za wygraną.
Chłopak posłał mi uśmiech pełen radości ze swojego małego zwycięstwa.
- Wiedziałem, że mnie nie zostawisz - powiedział tylko i wstał na własne nogi. Złotowłosy wrócić na swoje miejsce przy stoliku, a gdy tylko to zrobił skierował wzrok na miejsce obok. Wzruszyłem ramionami i usiadłem naprzeciwko.
- Gdzie my właściwie jesteśmy? - Pytanie numer jeden, na które nie znałem odpowiedzi, choć spodziewałem się go. Jest to jedno z najczęściej zadawanych pytać tuż przy: kim jesteś i co tu robisz.
- Nie wiem - odparłem, opierając nogi o stolik. Poczułem ulgę w nogach po kilku godzinach wędrówki. Możliwe, że na zewnątrz panowała już noc, lecz mogłem się mylić.
- Jak to nie wiesz? - spytał sfrustrowany. Pewnie oczekiwał sensownej odpowiedzi. Szczerze wątpiłem w to czy mogę wiedzieć więcej niż on. Byłem tu pierwszy raz jeśli chodzi o budynek. Słyszałem co mówią ludzie, lecz na nich nigdy nie można polegać, a szczególnie nie można wierzyć w to, co mówią. Chłopak mierzył mnie wzrokiem, oczekując odpowiedzi, która nie nadchodziła.
-Po prostu nie wiem - mruknąłem. Moim zdaniem skoro nic nie wiesz, nie powinieneś się odzywać, jednak w tym wypadku myślę, że nie zaznałbym spokoju. Zwiększyłbym jedynie niepewność chłopaka i posypałyby się kolejne pytania. Za dużo myślę. Złapałem za szklankę z wodą i wypiłem resztę. Nie byłem spragniony, ale okazało się ze mam strasznie spierzchłe usta. Nie wiem czym mogło być to spowodowane, ale średnio mnie to obchodziło. Ciszę w pokoju przerwały skrzypiące drzwi. Wyjrzała przez nie blada istota, która wcześniej nas tu przyprowadziła. Kim była? Co planuje? Czemu pomogła człowiekowi? Co my tu robimy i gdzie właściwie jesteśmy? Pytanie za pytaniem, a z każdą chwilą było ich coraz więcej. Chłopak patrzył się to na mnie to na istotę. Oboje byliśmy zdezorientowani i oczekiwaliśmy odpowiedzi. Wstałem, w końcu była to kobieta. Mój "ojciec" nie był idealny, ale nauczył mnie jak zachowywać się przy płci pięknej. W ten sposób okazuje się im szacunek - wyjątkiem są damy do towarzystwa, które w przeszłości często mi towarzyszyły. Mimo to staram się przestrzegać tych zasad. Istota jednak zatrzymała mnie ruchem ręki i zniżyła ją bym zajął swoje miejsce. Tak też zrobiłem. Podeszła bliżej jednak zachowała lekki odstęp. Jej wzrok skierował się na człowieka.
<Liliope? Holder? Czy dowiemy się czegoś ciekawego?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz