Prezeczytaj zanim zaczniesz pisać:

poniedziałek, 14 marca 2016

Holder - Ty mnie tu przyniosłeś? (do Winchestera)(11.04.217 r.)

Kiedy otwierałem oczy, spodziewałem się raczej nagłego ataku światła, więc rzeczywistość była dla mnie niemałym zdziwieniem. Zmrużyłem powieki, jakby chcąc się upewnić, że nie śniłem. Zamrugałem kilkukrotnie, przetarłem oczy i wziąłem głęboki wdech, który mógł przypominać ziewnięcie. Przez chwilę leżałem na plecach w bezruchu, ale poczułem dyskomfort w kilku częściach ciała, więc – w miarę możliwości – spróbowałem się przeciągnąć. Po kilku sekundach zwinąłem się w kłębek, czując kujący ból w okolicy żebra. Prawie o tym zapomniałem. Odciągnąłem rękę od swojego ciała i spojrzałem w dół. Nic. Pusto. Skóra była nienaruszona. Czy to wszystko było tylko snem? 
Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Na moment obejrzałem w lewo, ale szybko zwróciłem głowę w inną stronę. Ponownie spojrzałem w tym samym kierunku. Woah, nie zapomnij o oddychaniu, Holder – skarciłem się w myślach. Tuż obok mnie stało najpiękniejsze stworzenie, jakie dane mi było zobaczyć. Chłopak nie wyglądał na więcej niż dwadzieścia lat i był ucieleśnieniem mojego ideału. Ale nie musiał się o tym od razu dowiedzieć.
- Kim jesteś? Jak się nazywasz? – zapytałem, starając się ukryć zdezorientowanie.
- Myślę, że nie powinieneś o to pytać, bo i tak nie uzyskasz odpowiedzi – mruknął od niechcenia nieznajomy.
Widzę, że mamy tutaj cwaniaczka – będzie trudniej, ale dam radę.
- Czy twoje imię zaczyna się samogłoską? – nie dałem za wygraną. 
Prawdopodobnie nie tak powinienem zareagować, ale czy ktoś kiedykolwiek stwierdził, że Dean Holder to zdrowy psychicznie człowiek?
- Uh, daj spokój – wyjęczał chłopak.
- Powiedz, powiedz, powiedz, proszę, proszę, proszę. – Podniosłem się do pozycji klęczącej i złożyłem ręce w błagalnym geście tuż przed jego twarzą. 
Prawdę powiedziawszy, miałem nadzieję, że samo błagająco-kokieteryjne spojrzenie i zatrzepotanie rzęsami wystarczy. Nie myliłem się.
- Nie zaczyna się samogłoską. Jego pierwszą literą jest W. Daj już spokój, odpoczywaj. Najlepiej w ogóle się nie ruszaj, bo coś może ci się stać. Wiesz, powikłania i te sprawy.
Oczywiście, ja to ja, więc musiałem się sprzeciwić. Szybkim ruchem wstałem, ale od razu się zachwiałem. Byłem już przygotowany na upadek. Zacisnąłem mocno powieki i czekałem. O dziwo – żadne uderzenie nie nadeszło. Otworzyłem oczy i z zadowoleniem zauważyłem, że byłem otulony ramionami tajemniczego W. Zakładam, że nie miał to być akt jakiegokolwiek romantyzmu, ale postronny obserwator mógłby go za takowy wziąć.
- A nie mówiłem? – szepnął mi do ucha, a przez moje ciało przebiegły przyjemne dreszcze.
Znów wylądowałem na niewygodnym stole. To naprawdę nie było wtedy szczytem moich marzeń.
- Czy możesz dać mi coś do picia? – zapytałem nieco niepewnie, usilnie starając się uniknąć wzroku chłopaka.

Po kilku minutach siedziałem już na krześle, popijając wodę. Winchester zajął miejsce naprzeciwko.
- Hej, W, ty mnie tu przyniosłeś? - odezwałem się, przerywając panującą w pomieszczeniu ciszę.
- Taaak... do najlżejszych nie należysz, kolego - odpowiedział mój kompan.
Byłem w szoku. Jak można tak powiedzieć o moim boskim ciałku?! Bez słowa odwróciłem się plecami do chłopaka, założyłem nogę na nogę, głośno prychnąłem i przybrałem minę "foszek".
- O co ci znowu chodzi? – mruknął pod nosem niezadowolony W.
- Nic – warknąłem w odpowiedzi.
- Dobra, nie chcesz, nie mów.
- Domyśl się – powiedziałem zirytowanym tonem i założyłem ręce.
- Nie mam ochoty na takie gierki – chłopak wstał i ruszył w kierunku drzwi. 
Musiałem go zatrzymać. Miałem do tego dwa powody. Pierwszy – nadal nie wiedziałem gdzie jestem, kim jestem, ani skąd jestem. Drugi... hmm, no cóż, kto nie chciałby spędzić więcej czasu w jednym pomieszczeniu z obiektem swoich zainteresowań? Z braku innych możliwości, rzuciłem się na podłogę i doturlałem do stopy chłopaka.
- Stój – wydyszałem i wczepiłem się w jego nogę niczym małpa. – Nie wychodź. Proszę. 
Muszę przyznać, że nieco ciężki byłem, bo nie za bardzo mógł się ruszyć. Spojrzałem w górę i napotkałem zdziwioną minę chłopaka. Nie miałem bladego pojęcia jakiej odpowiedzi mi udzieli. Właściwie – każdy scenariusz byłby w tej sytuacji odpowiedni. Cały czas intensywnie się we mnie wpatrywał. Odezwał się w najmniej spodziewanym momencie, przez co nieznacznie podskoczyłem ze strachu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz