Prezeczytaj zanim zaczniesz pisać:

środa, 16 marca 2016

Nemain - Pierwsze piórko (do Uriana) (+18)(09.04.217 r.)

Otworzyłem szeroko oczy, nie dowierzając temu, co właściwie usłyszałem. Że mogłem spać z nim? Na jednym łóżku? Naprawdę?! Nie jest to tylko nieśmiesznym żartem, prawda? Nawet jako człowiek! Co od razu wykorzystałem, by zmienić się i stanąłem pewnie na dwóch nogach.
Przyłożyłem dłoń do ust, by uciszyć wydobywający się z mojego gardła okrzyk radości. Podskoczyłem kilka razy w miejscu podekscytowany, nie potrafiąc do końca powstrzymać całej tej radości, ogarniającej moje ciało.
W końcu! W końcu los stał się dla mnie przychylniejszy, wynagrodził mi to całe pomaganie duchom, wyznawanie miłości wciąż żywym kochankom czy łażenie po drzewach za kotami bo "Puszek nie dostał jedzenia". Opłaciło się całe to usługiwanie bóstwom, którym obcinałem zgrzybiałe paznokcie, przynosiłem dla nich pokarmy lub sprzątałem ich groty. W końcu odwdzięczyli mi się za całą tę pracę, pozwalając mi spędzić noc u boku osoby, której pragnąłem najmocniej.
Uniosłem dłonie do góry, złożone jak do modlitwy i szeptałem ciche "dziękuję", brzmiąc przy tym jak jakiś maniak. Ale naprawdę byłem wdzięczny! Takie okazje zdarzają się prawie nigdy. Jestem ogromnym szczęściarzem.
W podskokach podbiegłem do łóżka i uklęknąłem na materacu, wwiercając spojrzenie w Uriana. Pomachałem dłonią przed jego nosem, szturchnąłem go lekko palcem - nie zareagował w żaden sposób. Nie sądziłem, że zaśnie tak szybko, ale stało się. Pogrążył się we śnie i to kamiennym! Nie reagował na nic. Aż nie wiedziałem czy powinienem się cieszyć, czy rozpaczać.
Odchyliłem nieco koc, którym przykrył się mężczyzna i wsunąłem się pod niego, wciskając się jak najmocniej w ciało starszego mężczyzny. Po co kłopotać się dodatkowym kocem, gdy więcej ciepła wyciągniemy przez bliskość naszych ciał? I efekty będą lepsze, i będzie nam milej. Przynajmniej mnie. A to już wystarczy, by puścić w zapomnienie drugie okrycie i wtulić się z błogim uśmiechem w te silne, szczupłe, chłodne ramiona.
- Na Thane... - westchnąłem zadowolony, szepcząc imię bóstwa opiekującego się miłością i związkami w moim klanie. Miałem wrażenie, że i na mnie spłynęła jego łaska, i postanowił umilić mój żywot. Chociaż odrobinkę. Przez kilka godzin, jedną noc, nic nie znaczącą chwilę w życiu Uriana, która zniknie wraz z pierwszymi promieniami słońca. Jest to jednak tego warte.
- Jesteś nieuprzejmy- usłyszałem cichy, ochrypły głos tuż obok. Zadrżałem, gdy ciepły oddech owiał moje ucho, a miękkie wargi zacisnęły się na jego płatku. Spojrzałem na Uriana, który wcale nie spał, jak wydawało mi się jeszcze chwilę temu. Wpatrywał się we mnie z zadziornym błyskiem w oku, który zupełnie nie pasował do mężczyzny, którego znałem. – Jak możesz wspominać imię innego mężczyzny, gdy jesteś w łóżku ze mną?
- U… Uri? - jęknąłem głucho, czując silne dłonie, zaciskające się na moich biodrach. Wciągnąłem ze świstem powietrze, kiedy ciężar ciało starszego mężczyzny naparło na moje, przygniatając mnie do miękkiego materaca. Uczucie było obezwładniające. Moje nozdrza zaatakował delikatny, a jednocześnie męski zapach drowa, który tak uwielbiałem. Swoje biodra docisnął do moich, unieruchamiając moje nogi. Nie byłem w stanie się ruszyć, nawet jeśli bym chciał. A nie chciałem. Chciałem leżeć pod nim, wić się, dać się sponiewierać tak, że następnego dnia nie mógłbym unieść koca, a co dopiero wstać z łóżka. Bez słowa protestu pozwoliłem mu zdjąć ze mnie koszulkę, spodnie pod którymi dziwnym trafem zabrakło mojej bielizny. Byłem zawstydzony, ale tak bardzo tego pragnąłem. Równie mocno co Uri teraz mnie.
To nie było snem - powtarzałem sobie. To z pewnością nie było snem. Urian był jakiś nie swój, ale niemożliwym było, by ktoś go opętał. Na to był zdecydowanie zbyt potężny. Nie raz słyszałem narzekania przeprowadzanych dusz, że drow przyprawia ich o mdłości. W zaświatach, nazywają go potężnym, zgniłym bubkiem. Za co nie raz oberwali dziobem w oko czy tętnice. Umrzeć drugi raz nie umrą, ale poboleć ich może!
- Za dużo myślisz, Nei - Uri wyszeptał zdrobniale moje imię, skubiąc moją szyję, zostawiając zapewne czerwone ślady. Jak trofeum zdobywcy, zaśmiałem się w duchu, odchylając nieco głowę, by udostępnić szamanowi więcej mojej szyi. Jego pocałunki były cudowne, delikatne, pobudzające całe moje ciało. Zmuszające moje myśli do ucieczki, by w mojej głowie pozostała jedynie pustka. Bym mógł chłonąć całym sobą więcej dotyku, bym mógł skupiać się tylko na tym. Jego wzrok doprowadzał mnie do szaleństwa, to jak na mnie patrzył. Miałem wrażenie, że spojrzeniem ryje runy na moim ciele, wiążące z nim moje serce i dusze.
Głupi... Już dawno mu to oddałem.
Uniosłem lekko głowę, sięgając jego ust. Jęknąłem głośno, niekontrolowanie, gdy dostałem to, czego od tak dawna pragnąłem. Jeżeli jeszcze miałem w głowie resztki jakichkolwiek wątpliwości, zostały one scałowane z moich warg.
Jak w amoku, oddawałem się się jego silnym dłoniom, pazernym ustom, które nie zostawiały bez właściwej opieki żadnego miejsca na moim ciele. Chciałem prosić o więcej, jednak nie byłem w stanie wyartykułować z siebie żadnej głoski. Jęczałem, wiłem się pod nim, krzyczałem, gdy podrażnił moje co wrażliwsze miejsce. Przymknąłem oczy, kiedy mój wzrok utracił na ostrości, przymglony czerwoną mgiełką.
- Nemain... - usłyszałem przytłumiony głos, jakby ktoś przemawiał do mnie z oddali. Zmarszczyłem brwi, próbując odgonić od siebie natręta. Na powrót skupiałem się na tej rozkosznej przyjemności, która zalewała każdy nerw mojego ciała, wprawiając je w delikatne drżenie.
- Nemain... - znów ten głos, wyraźniejszy niż jeszcze chwilę temu. Warknąłem, odtrącając od siebie obce dłonie, które chciały przeszkodzić nam w tym ważnym momencie. Jednak one nie znikały.
Głos powtarzający moje imię zyskiwał na mocy, wwiercał się w moją czaszkę, odbierając mi całą tę przyjemność, którą odczuwałem.
Nie wytrzymałem.
Otworzyłem oczy, mając zamiar nakopać do tyłka temu, kto odważył się ot tak wparować do tego pokoju. Nie widział, ze byliśmy zajęci?
- Czego chcesz? - warknąłem, z zaskoczeniem dostrzegając nad sobą Uriana, który patrzył na mnie zaniepokojony. Rozejrzałem się po otoczeniu. To samo łóżko, wciąż była noc, tylko obaj byliśmy... Ubrani. - Uri?
Jęknąłem, ukrywając zarumienioną twarz w dłoniach, gdy doszło do mnie, że to wszystko było tylko snem. Przyjemnym snem, bardzo realistycznym, że przez chwilę uwierzyłem, że to wszystko działo się naprawdę. Odsunąłem swoje biodra od mężczyzny i wysunąłem do przodu jedną nogę, by ukryć efekty, jakie pozostawiła po sobie ta senna mrzonka.
Miałem ochotę gryźć i orać pazurkami wszystko co znalazłoby się na mojej drodze. Byłem sfrustrowany, dziwnie obolały, a Urian na dokładkę gładził dłonią moje włosy i wyjmował spomiędzy czarnych kosmyków równie ciemne piórka. Odkładał je na szafkę, znajdującą przy łóżku.
Zaczęły targać mną sprzeczne emocje. Z jednej strony było mi wstyd. W końcu mój umysł wykorzystał wizerunek mężczyzny do niezbyt szczytnych celów.  Wręcz bardzo niegrzecznych i niemoralnych celów. Z drugiej strony byłem zły, nawet bardzo. Teraz gdy moja erotyczna wizualizacja była tak realistyczna, chciałem by chociaż moje senne ja zostało rozdziewiczone. Chciałem cnotę stracić chociaż w tej niefizycznej sferze, naprawdę. To było takie trudne?
Zwłaszcza, że nie zapowiada się, by w najbliższym czasie moje fizyczne i materialne ciało miało dostąpić tego zaszczytu. Zestarzeję się nim drow odkryje, do czego może posłużyć mój tyłek. Nie miałem na nim wypisanych żadnych run, tajemniczych słów czy wzorów alchemicznych. W sumie... To brzmi jak plan!

<Urian? Co Ci chodzi po tej mądrej główce?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz