Prezeczytaj zanim zaczniesz pisać:

sobota, 27 lutego 2016

Allari - Niespodzianki Podziemia (do Adriela)(09.04.217 r.)

Szybkim krokiem opuściłam bibliotekę i skierowałam się na niższe piętro. Podziemia, tak? Słyszałam o tym miejscu, ale jakoś nie ciągnęło mnie do tego mrocznego zakątka. Podobno pełno tam ruin, a jeden nieostrożny krok może spowodować, że zaczniesz pływać w lawie i dołączysz do Akademii jako niesforny duszek.
Gdy w końcu dotarłam na parter, przedarłam się obojętnie przez tłum rozmaitych istot i skręciłam w najbliższy, w miarę pusty korytarz. Im mniej ludzi wokół, tym lepiej. W końcu trafiłam na bramę prowadzącą do Podziemia. Zbiegłam w dół, aż w końcu wypadłam na mały placyk. Rozejrzałam się, zaintrygowana podziemnym życiem. Wygląda to trochę jak zrujnowane miasto. Ciekawe co takiego zdarzyło się w przeszłości, że teraz tak wygląda. I dlaczego Liliope nie przywróciła go do 'normalnego' stanu? Z jej mocą coś takiego powinno być dość proste...
Ruszyłam przed siebie jedną z dwóch ścieżek otaczających jezioro lawy. Zatrzymałam się raptownie, widząc jak jakaś postać nieopodal zarzuca wędkę w sam środek ognia. Ku mojemu zdumieniu, sprzęt nie zaczął płonąć. Gdy wytężyłam wzrok, dostrzegłam jak gdzieś na środku zbiornika wyskakuje na powierzchnię czarna ryba. Nie... czy aby na pewno? Ryba w lawie? Chyba naprawdę zaczynam wariować.
Znów ruszyłam przed siebie, ale po chwili znów musiałam się zatrzymać, natrafiając na rozwidlenie drug. No pięknie. Gdzie teraz? Nie mam zamiaru błąkać się wieczność w takim miejscu. Rozejrzałam się, ale nie dostrzegłam żywej duszy. Wróciłam do miejsca w którym widziałam jakąś osobę łowiącą 'ryby'. Na szczęście nadal tam siedział.
- Przepraszam...
Postać odwróciła się do mnie i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to nieumarły. Szara skóra, puste, martwe spojrzenie i obojętność która zawsze gości na twarzy istoty. Nie słyszałam też bijącego serca, jedynie jego cichy oddech i dziwny plusk lawy.
- Wiesz może gdzie znajdę Uriana Ik'Ramaj?
Nieumarły wpatrywał się we mnie przez chwilę w zamyśleniu.
- Idź prosto tą drogą, a na rozwidleniu skręć w lewo... - nadal wyglądał na nieco zamyślonego.
- Dzięki - rzuciłam i szybkim krokiem oddaliłam się od nieznajomego.
Zerknęłam za siebie, po raz ostatni lustrując jego szczupłą, wysoką sylwetkę, powoli ginącą w mroku. To pierwszy nieumarły jakiego spotkałam w obrębach Akademii. Odnoszę wrażenie, że spotkanie przedstawiciela mojej rasy będzie niezwykle rzadkim zjawiskiem. Może i jest to miejsce tolerujące każdą nację, ale nie zmienia to faktu, że nikt za nami nie przepada.
W tych czasach nekromancja nie jest tak popularna jak zaledwie kilkanaście la temu. Jest nas zatem o wiele mniej, zwłaszcza, że istnieją grupy specjalizujące się w tępieniu moich pobratymców. A nawet jeśli byłoby nas więcej, większość woli samotność i w pełni to rozumiem. Po co znosić męki 'życia' w tłumie, skoro można robić co ci się żywnie podoba, bez jakichkolwiek ograniczeń? Jeśli ktoś chce, może nauczyć się dosłownie wszystkiego i nie jest mu do tego potrzebna jakaś placówka, nie ważne jak bardzo "wspaniała" jest. Westchnęłam zażenowana.
Dotarłam do staromodnie zbudowanego domu. Na drzwiach widnieje jakaś dziwna rzecz. Przypomina amulet, lub powyginany łapacz snów. Zapukałam i od razu poczułam, że mieszkanie jest puste. Skoncentrowałam się, ale nie wczułam żadnego bijącego serca w pobliżu. Nie słychać nawet aby ktoś oddychał. Nic nie wskazuje na to, że ktokolwiek może być w środku.
Zawróciłam, z zamiarem poszukania kogoś innego. Ten niebieskowłosy mieszaniec wspomniał coś o jakimś Hatsarze. Skrzywiłam się na wspomnienie chłopaka. Jego zachowanie niewątpliwie pokazywało pewną defensywę w stosunku do nieumarłych. Nawet mi dokładnie nie wytłumaczył jak ich znaleźć... Ale cóż, nie ma co marudzić, przynajmniej wiem od czego zacząć i jestem mu za to nieco wdzięczna.
Dotarłam do rozwidlenia drug i już miałam skręcić, gdy zamarłam czując na sobie chłodne spojrzenie. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą ducha. To ten sam pałający do mnie niechęcią typek, którego widziałam ubiegłej nocy.
- Co ty tu robisz? - zapytał z nieskrywaną pogardą.
A więc jednak mnie pamięta. Mimo nieprzyjemnych wspomnień naszego pierwszego spotkania, zachowałam idealnie obojętną twarz i zignorowałam zaczepkę.
- Szukam Hatsara. Wiesz może gdzie go znajdę?

< Adriel? Wciąż jesteś na mnie zły, czy jednak się ulitujesz? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz