Gdy chłopak wyszedł zamknęłam za nim drzwi. Uśmiechnęłam się do mojego
kochanego nietoperza, który siedział na łóżku z położonymi po sobie
uszami.
- Nie martw się, jeszcze się spotkacie - uśmiechnęłam się.
Bielus machnął ogonem, po czym wydał z siebie radosne skrzeknięcie. Podeszłam do fortepianu i usiadłam na niskim czarnym krzesełku. Pogładziłam klawisze palcami, po czym zaczęłam grać.
Is there anybody outhere walking alone...
Zoom into me
When you can't breath I will be there
Zoom into me
Uwielbiałam tą melodię. Nauczył mnie jej dawny przyjaciel. Sam ułożył melodię i słowa, dla swojej ukochanej. Piosenka tak bardzo mi się spodobała, że poprosiłam go, aby mnie jej nauczył. Zgodził się, ponieważ widział, jak bardzo mi zależało. Chciałabym kiedyś ułożyć coś własnego, ale nie mam natchnienia...
Postanowiłam, że poszukam go na zewnątrz. Wyszłam razem z Bielusem na dwór, po czym skierowaliśmy się w stronę lasu. Otaczała mnie niezwykła roślinność. Podziwiałam ją zachwycona. Niestety, zagapiłam się i potknęłam o korzeń. Wywróciłam się, a moje skrzydło zahaczyło o wysoką gałąź. Poczułam okropny ból. Uniosłam głowę i zobaczyłam czerwoną stróżkę krwi płynącą po moich białych piórach. Na dodatek nie mogłam ruszać skrzydłem.
- Bielus, sprowadź pomoc, proszę!
Nietoperz wydał z siebie zaniepokojone skrzeknięcie i odleciał.
- Nie martw się, jeszcze się spotkacie - uśmiechnęłam się.
Bielus machnął ogonem, po czym wydał z siebie radosne skrzeknięcie. Podeszłam do fortepianu i usiadłam na niskim czarnym krzesełku. Pogładziłam klawisze palcami, po czym zaczęłam grać.
Is there anybody outhere walking alone...
Zoom into me
When you can't breath I will be there
Zoom into me
Uwielbiałam tą melodię. Nauczył mnie jej dawny przyjaciel. Sam ułożył melodię i słowa, dla swojej ukochanej. Piosenka tak bardzo mi się spodobała, że poprosiłam go, aby mnie jej nauczył. Zgodził się, ponieważ widział, jak bardzo mi zależało. Chciałabym kiedyś ułożyć coś własnego, ale nie mam natchnienia...
Postanowiłam, że poszukam go na zewnątrz. Wyszłam razem z Bielusem na dwór, po czym skierowaliśmy się w stronę lasu. Otaczała mnie niezwykła roślinność. Podziwiałam ją zachwycona. Niestety, zagapiłam się i potknęłam o korzeń. Wywróciłam się, a moje skrzydło zahaczyło o wysoką gałąź. Poczułam okropny ból. Uniosłam głowę i zobaczyłam czerwoną stróżkę krwi płynącą po moich białych piórach. Na dodatek nie mogłam ruszać skrzydłem.
- Bielus, sprowadź pomoc, proszę!
Nietoperz wydał z siebie zaniepokojone skrzeknięcie i odleciał.
Leciał przez chwilę, rozglądając się. Kiedy spojrzał przed siebie, było
już za późno. Z hukiem uderzył w szybę i upadł na parapet. Potrząsnął
kilka razy główką, po czym opamiętał się.
<Gabriel? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz