Byłam sama, znów zła na siebie, zalewająca się łzami. Miałam
dość wszystkiego, tego życia i tego jak się potoczyło. Chciałam zasnąć i nigdy
się nie obudzić, miałam dość tego świata, który walczy ze mną. Niestety ja też z
nim walczę. Dosyć życia... Chciałam czegoś spróbować.
Wzięłam nóż, spojrzałam na swój nadgarstek. Przyłożyłam ostrze do skóry i lekko nacięłam… lekki ból, ale i ulga. Przyłożyłam znów nóż do tego samego miejsca, nacięłam mocniej. Robiłam to w kółko i zawszę robiłam się silniejsza… jakby nowa. Czułam się jak nowo narodzona.
Zamknęłam oczy i cieszyłam się uczuciem. Usłyszałam, że ktoś idzie w moją stron.
Wzięłam nóż, spojrzałam na swój nadgarstek. Przyłożyłam ostrze do skóry i lekko nacięłam… lekki ból, ale i ulga. Przyłożyłam znów nóż do tego samego miejsca, nacięłam mocniej. Robiłam to w kółko i zawszę robiłam się silniejsza… jakby nowa. Czułam się jak nowo narodzona.
Zamknęłam oczy i cieszyłam się uczuciem. Usłyszałam, że ktoś idzie w moją stron.
- Kat - powiedział Christian.
- Tu jestem! - zawołałam i zakryłam ranę. Spojrzałam, jak
zakapturzona postać idzie w moją stroną. Tak, u nas każdy jest w kapturach, nikt
nie widzi twarzy innych. Rozpoznajemy się po kolorach peleryn. Im ciemniejsza, tym lepsze stanowisko. Christian miał ciemny, szary kolor. Ja czarny… byłam
jednym z przywódców. Uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam, że prowadzi nowicjusza.
Spojrzałam na młodego chłopaka… miał białą pelerynę.
- Ile masz lat? Jak się nazywasz? - zapytałam.
- Mam siedemnaście lat i mam na imię Morten - powiedział dumnie.
Zaśmiałam się z niego, będąc tu trzeba się napracować, by być z siebie dumnym. A na
pewno musi dobrze zabijać.
- Zdejmij kaptur - powiedziałam, a on wykonał szybko rozkaz.
Znów się zaśmiałam.
- Nigdy nie odsłaniaj twarzy, to nasza główna zasada. Nie
wiesz w co się wplątujesz, ale jeśli chcesz, możesz zostać - powiedziałam i
odwróciłam się, chciałam odjeść załatwić swoje sprawy.
- Czy kiedyś ktoś nie zdjął kaptura, gdy mu kazali? - zapytał. Przystanęłam na chwilę, jednak nie odwracałam się.
- Tak, była tylko jedna osoba, nikt nie widział jej twarzy.
Jest nią Katfrin - powiedział Christian, a ja odeszłam. Ruszyłam w pobliski las,
była tam jakaś akademia, do której miałam niedługo iść. Dokładnie jutro.
Chciałam zobaczyć jak tam jest. Ruszyłam w stronę budynku. Usłyszałam jakieś
głosy, jednak nie przejmowałam się nimi. Weszłam do akademii i od razu ktoś na
mnie wpadł. Spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Może tak by przeprosić? - zapytałam wrednie. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Odczep się, było tu nie wchodzić - powiedział i odszedł. Wniosłam brew. Wniknęłam w jego umysł.
- Sympatyczna ta twoja siostra, co jeszcze robicie jak do
niej przychodzisz? - zapytałam wrednie, jego policzki były teraz czerwone.
Zaśmiałam się i ruszyłam zwiedzać resztę akademii.
Kiedy już wszystko obejrzałam, wyszłam na dwór i schowałam
się w lesie. Ujrzałam jakąś dziewczynę, biegła w stronę akademii. Spostrzegłam też
jakieś zwierzę, pędzące w jej strony. Chciałam popatrzeć jak to zwierzę ją zabija... jak dziewczyna się wykrwawia. Wypić jej krew i zostawić jej wyschnięte ciało. Mimo to, w nagłym odruchu, ostrzegłam ją przed niebezpieczeństwem. Ona jednak patrzyła tylko na mnie.
Wywróciłam oczami.
- Demon, ratuj naszego aniołka - powiedziałam i tygrys rzucił
się na wilka. Obronił dziewczynę, która patrzyła przerażona na zwierze.
Zbliżyłam się do niej.
- Kim jesteś? - zapytała, kiedy Demon stanął obok mnie.
- Twoim zbawieniem, nazywają
mnie różnie, ale mów mi Kat. Idź na lekcje bo się spóźnisz. - rzuciłam i zaczęłam odchodzić.
<Madleine?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz