Nim się spostrzegłam, chłopak wcisnął mi do ręki drewniany kubek
wypełniony po brzegi spienionym piwem. Albo napojem, które przypominało
wyglądem piwo. Sam od razu wziął duży haust, jednocześnie odgarniając
drugą ręką włosy do tyłu. A ja spojrzałam na trunek i szybko
przedstawiłam sobie w głowie wszystkie za i przeciw wypicia go.
Rozejrzałam się także ukradkiem dookoła, spoglądając na inne osoby.
Większość z nich albo już wypiła albo właśnie się do tego szykowała. Nie
chcę być odcięta od towarzystwa przez taką drobnostkę… Chyba mogę się
trochę zabawić? Zatopiłam usta w pianie, delikatnie upijając łyk
nadzwyczaj gorącego trunku. Ciepło, jakie rozeszło się po całym moim
gardle, aby ostatecznie wylądować w żołądku, upewniło mnie w
przekonaniu, że jest to coś o wiele mocniejszego od zwyczajnego piwa. Ów
łyk po chwili rozprowadził przyjemne, skwarne mrowienie także na resztę
mojego ciała. Następny łyczek nie był już tak mały. Natomiast kolejny
okazał się już sporych rozmiarów haustem.
- Lepiej nie pij tak szybko… - zaśmiał się Tarix, który właśnie zajmował się kolejnym już z rzędu kuflem – Może się to źle dla ciebie skończyć.
Zrobiłam naburmuszoną minę. Nie może mówić mi, co mam robić! Kiedy skończyłam pierwszy kubek, czułam już dziwny szum w głowie. Jakby znajdował się nieopodal nas jakiś strumień wody. I nagle zobaczyłam jak duża grupa osób zaczyna tańczyć dookoła ogniska. Muzyka w magiczny sposób stała się dwa razy głośniejsza niż przed chwilą, a mną zaczęła targać ogromna chęć przyłączenia się do tańczących. Wstałam, potykając się przy tym o drobny korzeń i uśmiechając się, zaczęłam iść w ich stronę tanecznym (albo chwiejnym) krokiem. Elf nie zauważył jak się oddalam, gdyż właśnie kłócił się z kimś zażarcie. A mnie przepełniała nadzwyczajna… lekkość? Tak, to musi być odpowiednie słowo. Bo jak inaczej opisać to dziwne uczucie, kiedy wszystko dookoła ciebie, wraz z tobą, zdaje się być jedynie tańczącym na wietrze puchem, którego problemy świata guzik obchodzą? Ludzie, lamie, krasnoludy, a nawet nieumarli tańczyli razem, jakby zapomnieli o dzielących ich różnicach, jakby liczyło się tylko to, co jest tu i teraz. Podobało mi się. Gibkie, zwinne ciała wyginały się w najróżniejsze pozy, a muzyka wciąż narastała i zdawała się nastrajać do rytmu bicia naszych serc. Tańcz, tańcz, tańcz! Mrowienie w palcach powoli przechodziło na plecy i ramiona, lecz ja wciąż się kręciłam, wciąż i wciąż i wciąż… Jakby coś mnie trzymało, a ja nie mogłam się z tego uwolnić. Nim się spostrzegłam, wpadłam wprost na Tarixa, który wyglądał na jakiegoś… rozmazanego. Złapałam go za ręce i przysunęłam usta blisko jego twarzy:
- Zatańczysz? – zapytałam, szczerząc się od ucha do ucha. Jego szare oczy połyskiwały delikatne, odbijając blask ogniska.
- Myślę, że już pora…
Nie dałam mu dokończyć. Odmówiłby. A przecież w taki wieczór jak ten grzechem jest odmawiać! Pocałowałam go, aby nie kończył zdania. Jego usta smakowały nie tylko wcześniejszym trunkiem, ale także… cynamonem? I w tej chwili kurtyna zapadła, pozostawiając mnie w całkowitych ciemnościach.
<Tarix? Coral nigdy wcześniej nie piła, niech to będzie jej usprawiedliwieniem xD>
- Lepiej nie pij tak szybko… - zaśmiał się Tarix, który właśnie zajmował się kolejnym już z rzędu kuflem – Może się to źle dla ciebie skończyć.
Zrobiłam naburmuszoną minę. Nie może mówić mi, co mam robić! Kiedy skończyłam pierwszy kubek, czułam już dziwny szum w głowie. Jakby znajdował się nieopodal nas jakiś strumień wody. I nagle zobaczyłam jak duża grupa osób zaczyna tańczyć dookoła ogniska. Muzyka w magiczny sposób stała się dwa razy głośniejsza niż przed chwilą, a mną zaczęła targać ogromna chęć przyłączenia się do tańczących. Wstałam, potykając się przy tym o drobny korzeń i uśmiechając się, zaczęłam iść w ich stronę tanecznym (albo chwiejnym) krokiem. Elf nie zauważył jak się oddalam, gdyż właśnie kłócił się z kimś zażarcie. A mnie przepełniała nadzwyczajna… lekkość? Tak, to musi być odpowiednie słowo. Bo jak inaczej opisać to dziwne uczucie, kiedy wszystko dookoła ciebie, wraz z tobą, zdaje się być jedynie tańczącym na wietrze puchem, którego problemy świata guzik obchodzą? Ludzie, lamie, krasnoludy, a nawet nieumarli tańczyli razem, jakby zapomnieli o dzielących ich różnicach, jakby liczyło się tylko to, co jest tu i teraz. Podobało mi się. Gibkie, zwinne ciała wyginały się w najróżniejsze pozy, a muzyka wciąż narastała i zdawała się nastrajać do rytmu bicia naszych serc. Tańcz, tańcz, tańcz! Mrowienie w palcach powoli przechodziło na plecy i ramiona, lecz ja wciąż się kręciłam, wciąż i wciąż i wciąż… Jakby coś mnie trzymało, a ja nie mogłam się z tego uwolnić. Nim się spostrzegłam, wpadłam wprost na Tarixa, który wyglądał na jakiegoś… rozmazanego. Złapałam go za ręce i przysunęłam usta blisko jego twarzy:
- Zatańczysz? – zapytałam, szczerząc się od ucha do ucha. Jego szare oczy połyskiwały delikatne, odbijając blask ogniska.
- Myślę, że już pora…
Nie dałam mu dokończyć. Odmówiłby. A przecież w taki wieczór jak ten grzechem jest odmawiać! Pocałowałam go, aby nie kończył zdania. Jego usta smakowały nie tylko wcześniejszym trunkiem, ale także… cynamonem? I w tej chwili kurtyna zapadła, pozostawiając mnie w całkowitych ciemnościach.
<Tarix? Coral nigdy wcześniej nie piła, niech to będzie jej usprawiedliwieniem xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz