Spojrzałem na dziewczynę szczerze rozczulony jej pytaniem... i rozbawiony przy okazji. Ciekawym było to kto ją tu przyprowadził. A mianowicie ledwie poznany przeze mnie elf, którego pokierowałem i doinformowałem ledwie kilka godzin wcześniej.
Liliope znów płaszczyła ten swój zgrabny zadek i biegała ludziom po głowach, zamiast zająć się tym co do niej należało. Przysyłała tu nowych i to jak widać uprzednio nie informując ich nawet na czym stoją, jakie posiadają prawa, obowiązki i, co najważniejsze, skąd oni do cholery się tu wzięli. Obowiązek ten najwidoczniej przypadł się tymczasowo (miałem nadzieję, że tymczasowo) mnie. Nie, żebym miał coś przeciwko poznaniu kogoś nowego. W końcu nowe osoby oznaczały także coś nowego do roboty. Było o kim podsłuchać, kogo pooglądać, komu spłatać figla. Mogłem zapełnić jakoś czas.
- Słuchaj - zacząłem - to nie ja tu decyduję o takich sprawach, ale jeżeli się tutaj znalazłaś i chcesz tu być, to oczywiście możesz. Nikt cię stąd nie wygoni, a wręcz przeciwnie, nasza wspaniała pani dyrektor zadała sobie dość trudu, by wkraść się w twój umysł i cię tu przyprowadzić, więc uznała, że twoje miejsce jet właśnie tutaj. Rozgość się więc. Puszcze jak widzę już znasz - zwróciłem uwagę na drobne listowie, które kurczowo trzymało się jej odzieży. - Znajdziesz tam wioskę, w której zatrzymują się Nimfy, Driady i wam podobne stworzenia. tam też się nieco nauczysz odnośnie własnych zdolności, a jeśli będzie ci coś dolegać to zawsze możesz tam zapytać o Daradrie, pomoże ci zapewne.
Uśmiechnąłem się pięknie, kiedy przytaknęła główką. Miałem nadzieję, że zrozumiała, a do tego Ithilien wyglądał na takiego, który ochoczo pokazałby jej to, co sam zdążył zobaczyć i o czym mu wcześniej opowiedziałem.
- A ty? Jak się nazywasz? - zwróciła się dziewczyna do swego elfiego kompana. Ja natomiast oddaliłem się niespiesznie, jeszcze przez chwilę przysłuchując się pomrukom, które wydawał z siebie mężczyzna.
<Ithilien? Oprowadzisz koleżankę?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz