Prezeczytaj zanim zaczniesz pisać:

sobota, 16 stycznia 2016

Yael - Przywitaj się z moim kotem (do Adriela)(08.04.217 r.)

Zmierzyłam nieznajomego spojrzeniem. Być może łże mi w żywe oczy, a tak naprawdę drwi sobie ze mnie i uważa za dziecko nieszczęścia. Istnieje jeszcze druga opcja, bowiem może to, co mówi jest prawdą? Chcąc nie chcąc musiałam wybrać jedną z możliwych opcji. Zaryzykowałam i wybrałam tę drugą. Uznajmy, że mu wierzę.
- Dzięki - rzuciłam i schowałam miecz do pochwy.
Oparłam jedną z dłoni na biodrze.
- Wracając do driad wątpię, by zdołały się tu pojawić. Ale dzięki za troskę. - To powiedziawszy posłałam jedno z weselszych spojrzeń, na które było mnie stać.
Niby trzeba grać wybraną rolę ale… nie zawsze się da, prawda? Rozejrzałam się w koło po lesie. Nikogo nie było w pobliżu, nie licząc Arion’a, którego wyczuwałam. Nadal był w pobliżu. Czułam jak kamień spada mi z serca. Przynajmniej nie byłam sam na sam z… no właśnie, z kim? Nie miałam pojęcia kim owa postać była, jak się nazywała i cóż robił w samym środku lasu…
- Nie zdołałam dotrzeć jeszcze do miasta - zaczęłam. - Nawet nie wiem gdzie jest. Byłbyś tak łaskawy i wskazał mi drogę? - spytałam mrużąc lekko oczy.
Gdyby nie to, że ktoś zechciał się tu pojawić zapewne jeszcze przez długi czas nie miałabym potrzeby iść do zabudowań i mijać wszystkie inne żyjące istoty. Ale kto wie, może wtedy się ode mnie odczepi? Nie, nie, spokój. Tak czy tak muszę tam pójść. Trudno byłoby by należeć do Akademii, a nie pojawić się tam ani razu. Mus to mus. 
Intensywnie rozmyślając nie dosłyszałam odpowiedzi obcego. Jednak widząc jak zawraca domyśliłam się, że jednak okaże się na tyle uprzejmy i wskaże mi trasę. Aż dziw, kto ośmieliłby się pomóc takiemu gburowi i niewdzięcznikowi jak ja? Cóż, jego decyzja. 
Ruszyłam żwawym krokiem za przewodnikiem i szliśmy spokojnie, póki Arion nie wyskoczył naprzeciw nieznajomemu. Łypnął na niego i głośno ryknął. Cały on…wyjrzałam zza ramienia potencjalnego wroga i zmroziłam spojrzeniem śnieżnobiałego lwa. Zwierzę od razu rzuciło się w moją stronę i powaliło mnie na ziemię. Towarzysz polizał mnie po policzku i z iskierkami z czerwonych oczach oczekiwał co dalej.
- Co cię tak na czułości wzięło? - mruknąłem z wrednym uśmieszkiem. - A teraz złaź ze mnie!
Arion posłusznie wstał i ponownie spojrzał na obcego sobie faceta. Po chwili i ja zerwałam się na równe nogi i poprawiłam kaptur płaszcza.
- Wiesz, że jesteś okrutny prawda? - kontynuowałam monolog do lwa. - Jak możesz tak straszyć, i to beze mnie?
Prychnęłam kpiąco i odwróciłam głowę w drugą stronę. Nim się obejrzałam futrzak trącił mnie swoim dużym nosem.
- No żartuję żartuję - zapewniłam i poczochrałam jego pokaźnych rozmiarów grzywę. - Ale wiesz, nie wypada się nie przywitać. Bądź więc miły dla pana…
Nim zdążyłam skończyć sporych rozmiarów kot rzucił się na nieznajomego i liznął go po twarzy. Zaśmiałam się cicho widząc przestraszony wyraz twarzy.
- Arion w porównaniu do mnie jest o wiele bardziej towarzyski. Poznajcie się - mówiąc to starałam się opanować śmiech.
Wyglądali przekomicznie, tylko uwiecznić ten moment.

<Adriel? Niezwykle przyjazny zwierz, nieprawdaż?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz